Najświeższy sojusz Putina z Koreą Północną daje już o sobie znać, a pierwsze wiadomości o pojawieniu się Koreańczyków na ukraińskim froncie stają się faktem. Żołnierze ci mają wkrótce dołączyć do regularnych rosyjskich oddziałów.
Przybyli do Rosji i sobie uciekli
Dyktator Korei Północnej postarał się, aby w ostatnich dniach było o nim głośno. Gdy tylko pojawiły się pierwsze doniesienia o śmierci północnokoreańskich żołnierzy na jednym z rosyjskich poligonów, który ostrzelała ukraińska artyleria, Kim wpadł we wściekłość. Doskonałym sposobem na odwrócenie uwagi było wysadzenie dróg wiodących do Korei Południowej i zagrożenie sąsiadowi wojną nuklearną.
A w tym samym czasie, gdy nowy kolega Putina odgrażał się całemu światu, wieszcząc wzniecenie globalnego pożaru, rosyjski prezydent przedłożył Dumie Państwowej do ratyfikacji tekst sojuszu pomiędzy obydwoma państwami, zobowiązującego wzajemne niesienie sobie pomocy w razie ataku na którekolwiek z nich. Rosyjscy posłowie nie zdążyli się jeszcze zapoznać z tekstem nowego dokumentu, gdy północnokoreańscy żołnierze już zaczęli zdobywać sławę na Ukrainie, a to za sprawą informacji dostarczonych przez portal „Suspilne”. Powołując się na źródła w wywiadzie wojskowym dziennikarze ujawnili, że pierwszych 18 żołnierzy z Korei Północnej już zdążyło porzucić pozycje w obwodzie kurskim i zdezerterować. Do dezercji dojść miało zaledwie 7 kilometrów od granicy z Ukrainą
- Jednocześnie rosyjscy najeźdźcy próbują ukryć tę informację przed swoim wyższym dowództwem – twierdzi informator portalu.
W dwa dni aż 1,4 mln rekrutów do armii
Na pierwszy rzut oka dziwi, skąd Koreańczycy z północy mieli nagle wziąć się w obwodzie kurskim, skoro zarówno Kreml, jak i koreański Kim zaprzeczają, aby w ogóle trafili oni do Rosji. Nieco światła na tę zagadkę już dzień wcześniej rzucił ten sam portal informując, iż w regionie kurskim, na terenie bazy 11. Gwardyjskiej Brygady Desantowo-Szturmowej, czyli wojsk pochodzących z dalekiej Buriacji, tworzony jest północnokoreański batalion.
„Szacunkowa liczba personelu wynosi do 3000 osób. Obecnie trwa proces zaopatrywania batalionu w broń strzelecką i amunicję. Jest prawdopodobne, że batalion będzie brał udział w misjach bojowych w pobliżu osady Sudża” – twierdzi Suspline.
Jakiekolwiek informacje o dezerterach nie zrobią jednak żadnego wrażenia na północnokoreańskim przywódcy, zapatrzonym obecnie głównie w swego południowego sąsiada. Oskarżając go o naruszanie przestrzeni powietrznej pochwalił się we wtorek, jak wiadomości te oburzyły północnokoreańskie społeczeństwo. Według reżimowej agencji informacyjnej KCNA, Koreańczycy są spragnieni walki i tylko w ciągu dwóch ostatnich dni 1,4 mln obywateli miało zgłosić się na ochotnika do wojska, by stawić odpór wrogowi z południa.
„Miliony młodych ludzi przyłączyły się do narodowej walki o sprzątanie śmieci w Republice Korei, która dopuściła się poważnych prowokacji, naruszając suwerenność Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej poprzez infiltrację dronów” – podała agencja.
Cóż zatem znaczy los 18 zagubionych na dalekich, ukraińskich stepach żołdaków, gdy nabór do armii iść ma w miliony.