W ostatnich dniach listopada w rosyjskich mediach społecznościowych zapanowała radość, gdy światło dzienne ujrzał filmik, jak obrona przeciwlotnicza radzi sobie z tajemniczym obiektem, nadlatującym nad rafinerię Gazpromu w Baszkirii.
Wpadka Rosjan. Do swoich strzelali jak do kaczek
W stronę nadlatującego obiektu posypały się serie z broni przeciwlotniczej, a na nagraniu widać, że ogień otworzyło wiele karabinów i działek. Wyraźnie słychać radość obserwujących to przedstawienie Rosjan, która wyparła początkowe zdumienie faktem, że coś było w stanie zaatakować obiekt oddalony aż 1400 km od granic Ukrainy. Nastroje jednak szybko się zmieniły.
Nie dość, że nawała ogniowa nie zestrzeliła tajemniczego obiektu, który spokojnie zawrócił i odleciał w siną dal, to jeszcze szybko okazało się, iż nie był to kolejny ukraiński dron, a… rosyjski samolot. Bohaterem dnia okazała się wiekowa maszyna An-2, należąca do firmy Light Air, która wykonywała zaplanowany lot na trasie Ufa-Salavat-Ufa. Maszyna nie dość, że wylądowała, to następnego dnia jej właściciele pokazali skalę uszkodzeń, jakich dokonał rosyjski ostrzał, kilkadziesiąt razy trafiając w samolot.
Rozerwane skrzydło, kadłub podziurawiony jak sito, a mimo tego samolot z lat 40. XX wieku przetrwał. I właśnie w fakcie, że była to pancerna maszyna z czasów Stalina, fachowcy dopatrują się sukcesu jego przeżywalności. Wówczas bowiem specjalnie tak projektowano samoloty, by były odporne na zmasowany ostrzał z ziemi, a przypadek tego „Antka” dał do myślenia Ukraińcom.
Samolot Stalina zagra rolę drona
Obserwując, jak doskonale maszyna z 1949 roku poradziła sobie z obroną przeciwlotniczą rosyjskiej rafinerii, ukraińscy fachowcy coraz poważniej rozważają plan, by bliżej przyjrzeć się tym samolotom. I wykorzystać je w wojnie przeciwko Rosji.
„Na tym tle pomysł wykorzystania dronów kamikadze opartych na An-2 do nowych ataków na terytorium Federacji Rosyjskiej dosłownie pojawia się jak na dłoni, w podobny sposób, jak zrobił to Azerbejdżan podczas wojny w Karabachu w 2020 roku” – twierdzą eksperci z portalu Defence Expres.
Sugerują oni, iż tak wytrzymały samolot z powodzeniem mógłby ściągać na siebie uwagę rosyjskiej obrony przeciwlotniczej, która zajęta jego ostrzeliwaniem, nie byłaby w stanie wyłapać nadlatujących dronów. Warunkiem jest oczywiście przekształcenie samolotu w maszynę bezzałogową, co w ostatnim czasie nie sprawia wielkich problemów, a przykładem takiego działania był udany atak na bazę wojskową nad Morzem Kaspijskim na początku listopada tego roku. Problemem nie będzie też dostępność An-2, który w czasach ZSRR był jedną z najliczniej produkowanych maszyn. W samym Związku Sowieckim wyprodukowano ponad 11 tys. egzemplarzy.