Przesłuchanie byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji w latach 2019-2023 oraz koordynatora służb specjalnych w latach 2015-2023 rozpoczęło się od awantury z przewodniczącym komisji Dariuszem Jońskim (KO). Szef komisji zapytał Kamińskiego, czy na jednym ze spotkań poświęconych wyborom korespondencyjnym w 2020 r. szef MSWiA "był pod wpływem środków lub substancji odurzających, czy był trzeźwy". Zadając pytanie Joński odwołał się do zeznań byłego posła Porozumienia Michała Wypija, który powiedział przed komisją, że na spotkaniu w willi przy ul. Parkowej w Warszawie Kamiński "wpadł w furię", kiedy posłowie Porozumienia zgłaszali wątpliwości co możliwości zorganizowania wyborów.

"Kompletne kłamstwo" i "wielka podłość"

Usłyszawszy pytanie Kamiński powiedział, że jest "to kompletne kłamstwo" i "wielka podłość". Oświadczył też iż oczekuje, że komisja powiadomi prokuraturę o tym, że świadek Wypij złożył nieprawdziwe zeznania. "Sposób w jaki sformułował pan pytanie świadczy..." - zaczął mówić Kamiński. Joński przerwał mu mówiąc, by świadek odpowiedział na zadanie pytanie. "Jest pan świnią" - powiedział Kamiński do Jońskiego, po czym opuścił salę.

Reklama

Na korytarzu b. szef MSWiA powiedział dziennikarzom, że to, co mówił szef komisji śledczej "to są jakieś potworne insynuacje". "Ten człowiek zaczął mnie znieważać i obrażać sugerując, że byłem pod wpływem alkoholu na jakichś spotkaniach. Takie słowa nigdy wcześniej nie padały, to jest coś niebywałego. To jest po prostu straszny skandal, tak nie wolno traktować świadków" - mówił. Po kilku minutach Kamiński wrócił jednak na posiedzenie komisji. Jego przesłuchanie trwało ok. pięciu godzin.

Spotkanie w willi przy ul. Parkowej

Były szef MSWiA, kontynuując zeznania, oświadczył, że spotkanie w willi przy ul. Parkowej miało charakter informacyjny i nie zapadły tam żadne decyzje. "Nie było tam żadnej nerwowości, żadnej awantury" - podkreślił. Powiedział, że w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele PiS oraz Porozumienia Jarosława Gowina. Wskazał, że ze strony partii Gowina była Jadwiga Emilewicz, Michał Wypij i Marcin Ociepa, natomiast ze strony PiS premier Mateusz Morawiecki, prezes Jarosław Kaczyński, minister Jacek Sasin. Powiedział, że obecny był również szef Poczty Polskiej Tomasz Zdzikot.

Dopytywany przez komisję o szczegóły spotkania, Kamiński powiedział, że jako szef MSWiA poinformował wszystkich, jak wyglądają przygotowania Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych do przeprowadzenia wyborów kopertowych, natomiast - jak relacjonował - "Sasin mówił, jak to będzie wyglądało ze strony Poczty". Pytany przez Bartosza Romowicza (Polska 2050-TD), jaki był przekaz ze strony premiera Mateusza Morawieckiego, Kamiński wskazał, że premier uznał, że wybory uda się przeprowadzić, mimo późnego terminu. Kamiński zapewnił też, że nie słyszał, "żeby mówiono, że ktoś straci stanowisko jak nie przeprowadzi wyborów".

Dlaczego Kamiński nie podpisał umowy z PWPW na druk?

Kamiński pytany, dlaczego nie podpisał umowy z PWPW na druk i zabezpieczenia kart do głosowania, powiedział, że nie znał kosztów, jakie Wytwórnia miała ponieść. Kamiński zacytował fragment decyzji premiera z 16 kwietnia 2020 r.: "Finansowanie realizacji polecenia obejmować będzie koszty poniesione przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych, w związku z realizacją polecenia i nastąpi z części budżetowej, której dysponentem jest minister właściwy ds. wewnętrznych". "Informuję, że żeby podpisać umowę pokrycia kosztów, trzeba te koszty znać" - powiedział Kamiński.

Kilka razy powtarzał, że zamierzał podpisać umowę z PWPW. "Wystawiłem coś, co można by określić jako promesę dla PWPW, że po realizacji zadania zleconego decyzją premiera i uzyskaniu informacji o kosztach, jakie PWPW poniosło, te koszty zostaną zrefundowane" - poinformował. Zapewnił, że decyzja premiera nie obligowała go, co do daty i terminu jej podpisania. "Uzgodniłem z premierem, że w momencie kiedy będą znane koszty poniesione przez PWPW w związku z przygotowaniem do wyborów, zwrócę się do premiera o przesunięcie z odpowiednich rezerw środków na pokrycie" - powiedział Kamiński.

Czy służby interesowały się Jarosławem Gowinem?

Pytany, czy materiały wyborcze były należycie zabezpieczone, powiedział, że jeśli chodzi o PWPW to były, natomiast jeśli chodzi o Pocztę Polską to - jak zeznał - "nie badałem, nie mam wiedzy". Wskazał też, że zabezpieczenia kart były takie, że "po przeszkoleniu członkowie komisji wyborczych nie mieliby wątpliwości, które karty są prawdziwe, a które nie".

Na pytanie posłanki Lewicy Anity Kucharskiej-Dziedzic, czy służby interesowały się Jarosławem Gowinem, Kamiński zaprzeczył. Stwierdził też, że podczas jednej z rozmów w sejmowych kuluarach, zapewniał Gowina, że służby nie prowadzą żadnych działań wobec niego.

Afera wokół wyborów kopertowych

16 kwietnia 2020 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki wydał decyzję zobowiązującą PWPW do podjęcia działań przygotowujących wybory na prezydenta RP, w których głosowanie - z powodu pandemii COVID - miało się odbyć drogą korespondencyjną. Decyzja ta zobowiązywała m.in. ministra spraw wewnętrznych i administracji do podpisania umowy z PWPW na wydrukowanie pakietów wyborczych.

Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 r., miały odbyć się 10 maja 2020 r. w formule głosowania korespondencyjnego z powodu epidemii COVID-19. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ponieważ obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.

autorzy: Ewa Wesołowska, Olga Łozińska, Edyta Roś