Jak odpowiedzieć na zmiany klimatu – to często główne pytanie naszych czasów i choć niewątpliwie jest ono ważne, to dodaję jeszcze jedno: jak zamierzamy sprawić, aby nasze nowe i wspaniałe technologie nie zostały wykorzystane przeciwko nam?
Używam terminu „weaponization” (wykorzystanie czegoś jako broni - przyp. red.) całkiem literalnie – chodzi o ataki dronami, cyberataki, wrogie wykorzystanie sztucznej inteligencji, ataki z kosmosu, broń biologiczną i inne. To dobrze, że świat wychodzi z okresu technologicznej stagnacji, ale pojawia się przy tej okazji niebezpieczeństwo: ogólna zasada w światowej historii jest taka, że nowe technologie, nawet te najbardziej korzystne dla nas, są ostatecznie wykorzystywane albo jako broń, albo jako narzędzie walki. Zasada ta sprawdziła się w odniesieniu do koni, kolei, samolotów i oczywiście energii nuklearnej. Prawdopodobnie zasada ta sprawdzi się także w obliczu nowych technologii.
Drony i ataki w cyberprzestrzeni są już istotnym elementem sił zbrojnych w wielu częściach świata, w największym stopniu na Bliskim Wschodzie oraz w regionach sąsiednich – i technologie te okazały się skuteczne. Całkiem łatwo jest przewidzieć, że rozprzestrzenią się one również na inne części świata i będą wykorzystywane z większą częstotliwością. Większość Amerykanów postrzega dziś cyberataki głównie jako handlowy czy biurokratyczny kłopot, ale tego rodzaju narzędzia mają potencjał do zablokowania istotnych części gospodarki lub neutralizacji pewnych zasobów wojskowych.
Wroga sztuczna inteligencja, ataki z kosmosu i broń będą wykorzystywane dalej. Ale co najmniej część z tych technologii może stać się głównymi czynnikami strategicznymi zaledwie w kilka dekad.
Nasze ideologie są zupełnie nieprzygotowane na nowy świat
Większość obecnych ideologii jest nieprzygotowana na nadejście tego nowego świata. Nie istnieją oczywiste rozwiązania dla tego rodzaju problemów, nie da się także w oczywisty sposób przekuć ich na uzyskanie przewagi politycznej. Ameryce nie udało się nawet przygotować na następną pandemię, choć codziennie z powodu Covid-19 umiera ponad 2500 Amerykanów.
Typowe „jastrzębie” podejście w polityce zagranicznej wiąże się z wezwaniem do większych wydatków na obronę narodową. Bez względu na to, czy ktoś się z tym zgadza lub nie, te ideologie niekoniecznie odpowiadają na właściwe pytania. Cykle zamówień mogą trwać nawet dekadę lub dłużej, ale postęp w obszarze istotnych technologii zachodzi każdego roku. Co więcej, amerykańskie wojsko z coraz większym trudem rywalizuje o najlepsze talenty, biorąc pod uwagę wysokie wynagrodzenia dostępne w sektorze technologicznym.
Większość ideologii w Europie, a szczególnie w Niemczech, po prostu zakłada, że te problemy nigdy ich nie dosięgną. Możliwa wojna pomiędzy Rosją a Ukrainą może okazać się twardą pobudką.
Chiny dla odmiany posiadają ideologię, która odpowiada na te problemy – to ideologia inwigilacji. Czas pokaże, czy te narzędzia, wykorzystywane na swojej własnej populacji, ale też za granicą, sprawią, że Chiny będą bardziej stabilne, czy może jednak doprowadzą do wewnętrznych walk o polityczną władzę. W każdym razie celem powinna być ochrona przed ideologiami autorytarnymi, a nie ich wzmacnianie.
USA są jedynym innym krajem, który stosuje podobny poziom inwigilacji, choć skierowanej bardziej na inne kraje niż na swoją własną populację. Dla Ameryki jest to nie tyle ideologia, ile ukryta praktyka, udająca, że stoi z dala od innych, głównych, amerykańskich ideologii (które, szczerze mówiąc, mają swoje aspekty imperialne). Nieważne, co ktoś sądzi na temat Edwarda Snowdena, ale przestał on być ważną postacią życia publicznego i nie wywołuje już debaty w głównym nurcie. Być może Ameryka będzie musiała poczekać, aż stanie się coś naprawdę katastrofalnego, aby mogła zająć się kwestiami wykorzystania technologii jako broni oraz inwigilacją.
Istnieją pewne ideologie, które częściowo zajmują się problemem wykorzystania technologii jako broni. Ruch efektywnego altruizmu, szczególnie te kręgi osób, które skupiają się na niebezpieczeństwach tzw. silnej sztucznej inteligencji (AGI), obawiają się, że bardzo zaawansowana sztuczna inteligencja może rozwinąć swój własny „umysł” i narzucić swoją wolę ludziom lub w inny sposób zaangażować się w niewłaściwe działania.
Być może to uzasadnione obawy, ale moje wątpliwości są bardziej generalne. Otóż jeśli silna sztuczna inteligencja jest tak potężna, to zrozumiałe jest, że pewne technologie pośrednie – w połączeniu z ludzkimi działaniami – mogą wywołać wiele konfliktów wojskowych. Niekoniecznie oznacza to, że legendarna sieć Skynet ożyje (fikcyjny samoświadomy system sztucznej inteligencji, który dąży do unicestwienia ludzkości – przyp. red.) ale że powstanie 40 proc. Skynetu będzie bardzo niebezpieczne.
Luddyści także mieli swoją ideologię, mianowicie taką, że rozwój wszystkich nowych technologii powinien zostać zatrzymany. Ktoś mógłby dyskutować o stosunku kosztów do efektów w przypadku podjęcia takiej decyzji, ale wystarczy wspomnieć, że Chiny, Rosja oraz inni rywale nie mają takich planów, a zatem USA nie mają też innego realnego wyboru niż starać się ich wyprzedzić.
Nie jest to szczególnie obiecująca wizja przyszłości, ale właśnie tak ona wygląda. W sprawie, która może być najważniejszą kwestią naszych czasów, Ameryka zasadniczo próżnuje i czeka, aż coś się wydarzy.