Stało się tak po pierwsze z uwagi na możliwości, po drugie – na zastosowany w nim system operacyjny oparty na modelu LAM.

AI pomaga rynkowi smartfonów

Sztuczna inteligencja stała się ratunkiem dla smartfonowego biznesu. Firmy, które w technicznym rozwoju urządzeń doszły już do ściany, nagle dostały do ręki potężne narzędzie, na którym przez najbliższy czas będą opierać swój marketing. Tak było w przypadku serii Pixel 8 pokazanej pod koniec zeszłego roku, tak jest też z najnowszymi Samsungami Galaxy z serii S24. W obu przypadkach techniczne różnice pomiędzy tą a poprzednią generacją urządzeń są bardzo małe. Ale dzięki AI użytkownicy dostają szereg nowych funkcji takich jak bezpośrednie tłumaczenie, zapisywanie rozmowy z zamianą w tekst i automatycznie generowanym streszczeniem czy mnóstwo ustawień poprawiających zdjęcia i filmy.

Reklama

Boom na AI wyczuli też inni producenci. Najciekawszym z urządzeń jest Rabbit R1.

Zewnętrzna budowa Rabbit R1

To niewielkie urządzenie przypominające nieco złożony smartfon typu Samsung Galaxy Z Flip czy Motorola razr. Tak jak one ma wyświetlacz (2.88 cala), za pomocą którego wchodzimy z Rabbit R1 w interakcję. Z prawej strony umieszczono niewielki pierścień do przewijania a na boku przycisk, po którego aktywacji możemy zacząć rozmowę z urządzeniem. Z tyłu jest głośnik. Jest też niewielka 8 MP kamerka 360 i wejście USB-C do ładowania. Napędza go procesor MediaTek Helio P35 z 4 GB RAM i 128 GB pamięci wbudowanej. Oczywiście R1 musi być stale połączony z siecią, ma więc slot na kartę SIM (4G), obsługuje również WiFi. Bateria ma pozwolić na dzień działania, ładuje się ją z mocą 15W.

ikona lupy />
Materiały prasowe

Large Action Model (LAM)

Urządzenie pracuje na systemie Rabbit OS zbudowanym na Linuxie i bazującym na systemie LAM czyli Large Action Model. Tak naprawdę to coś w stylu dużego modelu językowego SI. Rozumie język angielski, w planach jest obsługa chińskiego, arabskiego, francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, szwedzkiego, japońskiego, hindi i koreańskiego. Dłuższa jest lista języków, które urządzenie będzie w stanie tłumaczyć, jest na niej też Polski.

Rozwija się, ucząc się naszych zachowań. Jeśli pochwalimy czy skrytykujemy jego wybór – zapamięta to i wykorzysta przy kolejnej interakcji. Można też zapytać go o to, czym kierował się przy wyborze takiej, a nie innej opcji, co też pomoże w jego rozwoju.

Nie potrzebuje aplikacji do różnych działań, prosty interfejs pozwala na obsługę wszystkich zadań. Nie musimy więc np. otwierać Spotify i wybierać interesującego nas utworu – wystarczy że powiemy, czego chcemy posłuchać, a urządzenie zrobi resztę, korzystając z różnych serwisów muzycznych. Można też zlecić mu przygotowanie naszych wakacji razem z zabukowaniem lotów i hoteli i sprawdzeniem pogody, jaka będzie w danym terminie w interesującym nas miejscu. Można poprosić go o zorganizowanie przejazdu z pracy do domu, zamówienie jedzenia. Można dyktować mu wiadomości, które zostaną wysłane np., przez WhatsApp, zlecić przetłumaczenie jakiegoś tekstu.

ikona lupy />
Materiały prasowe

Dzięki kamerze można skanować dokumenty i zmieniać je w pliki tekstowe czy PDF. Urządzenie łączy się też laptopem, smartwatchem albo smart TV.

LAM można więc w jakimś stopniu porównać do ChatGPT czy innych konkurencyjnych modeli, choć twórcy Rabbit R1 śmiało podkreślają, że ich produkt jest od nich inteligentniejszy i potrafi więcej. Ich zdaniem urządzenie potrafi również więcej od smartfona, a do tego jest mniejsze i tańsze.

Czy to się przyjmie?

Urządzenie na pewno wzbudziło bardzo duże zainteresowanie. Jego twórcy zakładali, że przy okazji prezentacji sprzedadzą 500 egzemplarzy. Sprzedali… 10 tysięcy.

Jego największym konkurentem będą oczywiście smartfony. Nad Rabbitem mają one jedną, za to bardzo poważną przewagę. Wielki ekran, za pomocą którego można konsumować treści. A właśnie to jest podstawą naszego korzystania z tego typu urządzeń i stanowi większość czasu, jaki spędzamy w smartfonach. Tymczasem cała reszta – którą potrafi Rabbit R1, być może nawet lepiej od telefonów, stanowi tylko niewielką część naszej interakcji. I już pojawiają się głosy, że tak jak R1 jest urządzeniem ciekawym, tak nie ma większych szans w starciu z urządzeniem co prawda droższym, ale które ma bądź będzie mieć podobną funkcjonalność, a zapewnia użytkownikom dużo „szersze” możliwości.

Tak naprawdę nie pozostaje teraz nic innego jak poczekać, aż pierwsze urządzenia trafią do klientów. Ma się to stać na przełomie kwietnia i maja i dopiero wtedy okaże się, czy Rabbit R1 będzie hitem, który podchwycą inni, czy tylko ciekawostką. Niestety Polski nie ma na razie na liście państw, do których trafi R1.