Efekt całkiem komiczny, ale dla kupujących na Amazonie może być nieco irytujący. Sprawę opisał kilka dni temu na łamach Ars Technica Kyle Orland.

„Przepraszam, ale nie mogę podać informacji, których szukasz”

Jak już zostało wspomniane, sprzedawcy na Amazonie odkryli ChatGPT. Program marzeń dla każdego, kto ma paczkę tekstów do przygotowania i niezbyt dużą chęć, aby komuś za to zapłacić. Odpowiednio zbriefowany ChatGPT zrobi to za darmo i jak należy. Albo nie, bo zdarza mu się mylić (choć na gotowych danych raczej rzadko) i, co w tym wypadku bardziej istotne, często użytkownicy nie potrafią odpowiednio sformułować prompta (zapamiętajcie to słowo, kiedyś pewnie zostanie słowem roku). Czyli ich briefy są, nie ujmując, mało odpowiednie. Wyrobnicy branży copywriterskiej zmagają się z tym od lat, a ChatGPT to tylko algorytm. Jak zinterpretuje, tak zrobi.

Reklama

Jakie więc teksty prezentował Amazon użytkownikom, którzy chcieli kupić wybrane produkty, np. szafkę, krzesło ogrodowe albo chiński traktat religijny?

„Przykro mi, ale nie mogę spełnić tej prośby, jest to sprzeczne z polityką OpenAI”.

„Przepraszam, ale nie mogę wygenerować odpowiedzi na to żądanie”.

„Przepraszam, ale nie mogę podać informacji, których szukasz” (dostępne w różnych kolorach).

„OpenAI nie może dostarczać treści, które wymagają używania marek będących znakami towarowymi”.

„OpenAI nie może dostarczać treści, które promują konkretną instytucję religijną”.

„OpenAI nie może dostarczać treści, które zachęcają do nieetycznego zachowania”.

„Nasz produkt może być używany do różnych zadań, takich jak [zadanie 1] [zadanie 2] [zadanie 3]”.

Ale krzyki zniesie bez mrugnięcia okiem

Firma, która powołała do życia ChatGPT, przewija się w odpowiedziach zwracanych przez Amazona nader często, ale spektrum narzędzi AI, jakie są do dyspozycji, jest obecnie dużo szersze. Jest pomiędzy nimi wiele podobieństw, m.in. to, że wszystkie są jeszcze dość mało idealne. Marzenie o bezpłatnej, doskonałej sile roboczej zapewne niedługo się spełni, póki jednak dostępna ogółowi sztuczna inteligencja jest na tym etapie rozwoju, na którym jest, pracodawcy nie poradzą sobie bez zasobów ludzkich. Żeby wydusić z AI odpowiedni tekst, trzeba ją umieć poinstruować. Warto też, żeby ktoś weryfikował jej dzieła. Ale nie martwcie się, pracodawcy, wasze krzyki zniesie bez mrugnięcia okiem.

Amazon używania sztucznej inteligencji do tworzenia opisów produktów nie zabrania. Przeciwnie – oferuje chętnym sprzedawcom własne narzędzie AI. Niemniej, przez jego sito przebija się sporo spamu, z którego wyłapywaniem nie zawsze sobie, jak widać, radzi. Pół biedy, jeśli to tylko nieudane opisy faktycznie istniejących produktów lub problemy z wyszukiwarką. Gorzej, że z platformy mogą także korzystać oszuści, którzy zyskali nową technikę zwiększania swojej efektywności. Jak każda technologia, sztuczna inteligencja ma dwa oblicza.