Na skrzynki redakcyjne trafiło oświadczenie Beaty Pawlikowskiej, w którym pisze: "Zamierzam powołać Fundację Wiedza i Nadzieja (w skrócie WIN, czyli „Zwycięstwo”), która będzie działała na rzecz osób z depresją i schizofrenią, dając im wiedzę, nadzieję i miłość. Fundacja będzie skupiała mądrych, empatycznych lekarzy, którzy widzą człowieka jako całość wraz z jego emocjami, samotnością, bezradnością, wcześniejszymi doświadczeniami i stylem życia. Fundacja będzie skupiała naukowców, którzy dzielą się najnowszymi odkryciami dotyczącymi zdrowia, w tym także psychicznego. W ramach Fundacji Wiedza i Nadzieja będę prowadzić wywiady z naukowcami i lekarzami, którzy opowiedzą o swojej pracy, holistycznym podejściu do zdrowia i najnowszych sposobach leczenia. W ramach Fundacji Wiedza i Nadzieja będziemy wydawać książki poświęcone zdrowiu, w tym także zdrowiu psychicznemu oraz prezentować filmy na ten temat."

Bałam się wyjść z domu

Według oświadczenia celebrytka spotkała się z falą hejtu:

Reklama

"Przyznam, że bałam się wyjść z domu z obawy przed pobiciem. Od tygodnia nie mogę spać. Dostałam niezliczone groźby, życzenia chorób i pełne nienawiści wyzwiska." Pawlikowska, po konsultacji z prawnikami, postanowiła jednak się nie poddawać:

"Ani przez chwilę nie zwątpiłam w prawdę tego co powiedziałam w opublikowanym przeze mnie filmie. Przez moment zwątpiłam w wolność słowa w Polsce. Pomyślałam, że może to co mam do powiedzenia musi poczekać, że będzie lepszy czas, żeby o tym mówić. Zamieściłam przeprosiny, w których napisałam, że „nie zamierzam więcej zajmować się tym tematem”. Dzisiaj oświadczam, że zamierzam zajmować się tym tematem, żeby nieść wiedzę i nadzieję osobom z depresją i schizofrenią." Dalej pisze:

"Mimo wypowiedzi naukowca potwierdzającego, że fakty przedstawione w filmie są prawdą oraz oficjalnego stanowiska Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich potwierdzającego rzetelność materiału dziennikarskiego oraz potwierdzającego prawo do wypowiedzi na ten temat w ramach konstytucyjnego prawa do wolności słowa, w mediach nadal pozostają bez sprostowania materiały godzące w moją wiarygodność jako dziennikarza i dobre imię, a jedna z organizacji zamierza pozwać mnie do sądu lub też skierować zawiadomienie karne przeciwko mojej osobie."

Nie ma przyzwolenia na takie działania

Wypowiedziała się też współpracująca z Pawlikowską kancelaria prawna:

"Mowa nienawiści, ogromny hejt z którym ma do czynienia Pani Beata Pawlikowska został zapoczątkowany przez osoby, które powinny zdawać sobie doskonale sprawę z następstw, które mogą wywołać. Mam wrażenie, że niestety bardziej niż o pacjentów chodziło o wypromowanie siebie i swojej organizacji. To przykre. Nie ma przyzwolenia na takie działania, które nie tylko mogą wprowadzać pacjentów w błąd ale także są po prostu w mojej ocenie szkodliwe dla wolności słowa, debaty publicznej a na koniec zdrowia pacjentów. Nikt nie ma wyłączności na wiedzę i jej przekazywanie. Każdy z nas ma prawo odnoszenia się do wyników badań naukowych pod warunkiem, że robi się to w sposób odpowiedzialny. Tak też było w przypadku Pani Beaty Pawlikowskiej. Co istotne, Pani Pawlikowska w żaden sposób nie namawia do zaprzestania leczenia czy też brania leków. Wręcz przeciwnie.

Zwracam także uwagę że temat nie jest przypadkowy, Pani Beata sama zmierzyła się z depresją i pogłębiała swoją wiedzę w tym zakresie od wielu lat.

Jeśli ktoś nie zgadza się z faktami naukowymi, które przytacza Pani Pawlikowska, powinien podać do sądu raczej naukowców, autorów tychże badań, a nie osobę, która je przedstawia polskim odbiorcom." - pisze w oświadczeniu Maciej Zaborowski z kancelarii Kopeć & Zaborowski.

Oprac.: nab