Jak wynika z analizy PKO BP dotyczącej rynku nieruchomości mieszkaniowych, w pierwszym kwartale 2020 r. tempo wzrostu kredytów mieszkaniowych złotowych dla osób prywatnych wyniosło 12,4 proc.

"Do końca 2020 r. oczekiwane jest utrzymanie względnie wysokiego tempa wzrostu akcji kredytowej: roczny przyrost wolumenu kredytów mieszkaniowych złotowych ma wynieść 30,3 mld zł wobec 35,4 mld zł w 2019 r." - czytamy.

Według analityków PKO Banku Polskiego, w pierwszym kwartale obecnego roku ceny mieszkań i domów w dalszym ciągu rosły w sytuacji wysokiego popytu i rosnącej nieco wolniej podaży (m.in. z uwagi na ograniczoną dostępność atrakcyjnych cenowo działek i presją płacową w budownictwie).

Reklama

"Ograniczenia związane z epidemią wprowadzone w ostatnich dwóch tygodniach kwartału od 15.03 miały niewielki wpływ na wyniki całego kwartału" - napisano.

Zdaniem analityków banku, roczna dynamika cen transakcyjnych w siedmiu aglomeracjach kształtowała się w granicach 7-16 proc., przyspieszając wobec czwartego kwartału 2019 r. (4-12 proc.). "W dalszym ciągu szybciej - na poziomie dwucyfrowym - rosły ceny transakcyjne na rynku wtórnym" - ocenili autorzy analizy.

Akcja kredytowa w pierwszym kwartale 2020 r. "kształtowała się na wysokim poziomie z drugiego-trzeciego kwartału 2019 r.".

Wedle danych Związku Banków Polskich wartość nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych w 1 kw. 2020 r. wyniosła 16,6 mld zł, co oznacza wzrost o 5,8 proc. względem poprzedniego kwartału i o 22,3 proc. rok do roku. W pierwszym kwartale 2020 r. banki udzieliły 56,4 tys. nowych kredytów (wzrost o 11,6 proc. rok do roku), a na koniec kwartału liczba czynnych umów kredytowych wynosiła 2,4 mln – więcej o 1,7 proc. kwartał do kwartału i 5,6 proc. względem tego samego okresu poprzedniego roku.

"Te wysokie wyniki zostały uzyskane do połowy marca – przed restrykcjami zapobiegającymi rozprzestrzenianiu się epidemii koronawirusa, które spowodowały zamrożenie rynku mieszkaniowego – wyhamowanie transakcji z przyczyn technicznych (ograniczenia kontaktów), jak i prawdopodobnej zmiany zachowań klientów (wstrzymanie zakupów mieszkań w warunkach niepewności związanej z epidemią)" - stwierdzili autorzy raportu.

"Statystyki Biura Informacji Kredytowej (BIK) dotyczące liczby i wolumenu kredytów mieszkaniowych za marzec sygnalizują wzrost ich liczby (o 4,6 proc. rok do roku) i wolumenu (o 17,6 proc. rok do roku); w kwietniu natomiast nastąpił spadek liczby (-23 proc. rok do roku) i wolumenu (-15 proc. rok do roku) tych kredytów. Ostatnio opublikowane dane BIK za maj sygnalizują kontynuację spadku liczby udzielonych kredytów (-29 proc. rok do roku) i wolumenu (-22 proc. rok do roku).

"2019 r. dla sprzedaży kredytów hipotecznych był bardzo dobrym rokiem" – powiedziała Krawczyk.

"Ubiegły rok zakończył się rekordową w historii wartością sprzedanych kredytów mieszkaniowych - ponad 61 mld zł, gdy wcześniejsze prognozy mówiły o 55-56 mld zł" - dodała.

Krawczyk zwróciła uwagę, że perspektywy na obecny rok również były bardzo obiecujące, na co składało się: bardzo niskie bezrobocie, otwartość konsumentów na zaciąganie zobowiązań, niskie stopy procentowe czy niezachęcające do oszczędzania gotówki oprocentowanie na lokatach.

"Styczeń, luty i nawet marzec 2020 r., kiedy także domykano wcześniej rozpoczęte transakcje, również były bardzo dobre pod kątem sprzedaży kredytów mieszkaniowych i zawieraniu transakcji kupna na rynku" - stwierdziła.

"Wybuch pandemii to był szok dla potencjalnych nabywców - wycofywanie się z transakcji z obawy o przyszłe regulowanie zobowiązań, bądź utrudnienie realizacji transakcji, w postaci choćby oglądania lokali, czy spotkań u notariusza" - dodała.

Zdaniem Krawczyk kwiecień był miesiącem z dużą tendencją spadkową, oczekiwaniem co będzie dalej, jednak pierwsze większe ruchy na rynku można było odnotować już po majówce, zarówno w pracach budowlanych, jak i transakcjach deweloperskich oraz na rynku wtórnym obrotu nieruchomościami.

"Pełne dane będziemy mieli po skończonym kwartale, jednak po sprzedaży kredytów widać, że sprzedano w kwietniu o 17 proc. mniej kredytów niż w marcu, wydaje się że w maju spadek ten jeszcze się utrzyma" - oceniła ekspertka PKO BP.

"Kwiecień był miesiącem spadków nie tylko realnej sprzedaży kredytów czyli podpisanych umów kredytowych, ale też o wiele niższej liczbie składnych nowych wniosków kredytowych. Więc rozruszanie się rynku w maju będzie widoczne dopiero w danych za czerwiec z uwagi na około miesięczny okres realizacji domykania transakcji" - dodała.

"Jeśli chodzi o perspektywy, to można powiedzieć, że pod kątem ofertowym rynek z końcem marca stanął" - skomentowała Krawczyk. "Wpływ na to miał w dużym stopniu fakt, że zarówno biura deweloperów, jak i urzędy były pozamykane przez długi czas. Także klienci z obawy o przyszłość finansową wycofywali się z transakcji, co postawiło deweloperów w trudnej sytuacji finansowania swoich przedsięwzięć z własnych zasobów" - zauważyła.

Według Krawczyk niepewność co do sytuacji gospodarczej zmienia nastawienie, tak konsumentów, jak i deweloperów, czy inwestorów. "Obecnie obserwujemy spadek popytu, przy dużej "produkcji" mieszkań w toku, co może oznaczać spadek cen mieszkań w najbliższych kwartałach" - wskazała.

"Oczywiście wielkość skali spadku zależy, jak głęboka będzie recesja w całej gospodarce, jak również rzeczywistej kondycji finansowej deweloperów" - powiedziała Krawczyk.

"Kolejną istotną zmienną jest rynek najmu, czyli spadek dochodów uzyskiwanych z najmu w ostatnim okresie. Przy finansowaniu nieruchomości inwestycyjnych poprzez kredyty może to dla niektórych oznaczać problemy z obsługą zobowiązań i wyprzedaż tych nieruchomości" - dodała.

Zdaniem Krawczyk ceny ofertowe nieruchomości będą nadal wystawiane na aktualnych poziomach, aczkolwiek ceny transakcyjne mogą przez najbliższe miesiące lekko spadać.

"Po wybuchu pandemii część banków zmieniło swoje oferty, np. większość banków wymaga większego 20 proc. a nawet 30 proc. wkładu własnego przy wcześniejszych wymogach oscylujących na poziomie 10 proc." - skomentowała Krawczyk.

W jej ocenie tegoroczne perspektywy rynku, zarówno sprzedaży mieszkań, jak i kredytów hipotecznych, są ograniczone.

"Wiele zależy, od tego co się wydarzy z pandemią, już głośno mówi się o drugiej fali koronawirusa" - stwierdziła dyrektor.

"Strach, który zakorzenił się u klientów po wiosennej fali epidemii, może oznaczać, że konsumenci będą bardziej ostrożnie podchodzić do jakichkolwiek inwestycji długoterminowych. Miejmy jednak nadzieję, że po chwilowym załamaniu wszystko wróci do normy, sektor nieruchomości będzie dalej dynamicznie się rozwijać, rynek pracy pozostanie stabilny, a nastroje konsumentów poszybują w górę i od przyszłego roku odbudujemy wszystkie spadki, które aktualnie obserwujemy" - podsumowała.