Rząd niedawno ogłosił większe wsparcie dla „taniego” budownictwa czynszowego. Chodzi nie tylko o mieszkania komunalne, ale również o lokale wynajmowane przez towarzystwa budownictwa społecznego. Dobrze znane TBS-y mają stać się częścią systemu społecznych inicjatyw mieszkaniowych. Państwo dofinansuje go kwotą 1,5 mld zł pochodzącą z Rządowego Funduszu Rozwoju Mieszkalnictwa. W związku z powyższym, eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili sprawdzić, czy w Polsce rzeczywiście mamy mało mieszkań społecznych wynajmowanych na preferencyjnych zasadach. Warto pamiętać, że duża liczba takich „M” wcale nie jest cudowną receptą na rozwiązanie problemów społecznych dotyczących mieszkalnictwa. Potwierdza to przypadek jednego z krajów Beneluksu.

Społeczny najem jest mocno rozbudowany m.in. w Holandii

Jeżeli chodzi o informacje dotyczące popularności społecznych mieszkań czynszowych, to odpowiednich danych nie znajdziemy na stronie Eurostatu. O znaczeniu społecznego sektora mieszkaniowego w poszczególnych krajach Europy informuje natomiast organizacja Housing Europe. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl zaprezentowali w poniższej tabeli szacunki Housing Europe dotyczące udziału mieszkań społecznych w całym zasobie mieszkaniowym. Warto oczywiście pamiętać, że definicja takich lokali bywa różna w poszczególnych państwach. Generalnie chodzi jednak o mieszkania wynajmowane za kwotę znacznie mniejszą od rynkowego czynszu.

Dane widoczne w tabeli wskazują, że trzy lata temu społeczne mieszkania stanowiły w Polsce około 7,6% całego zasobu. Można przypuszczać, że ten wynik oprócz gminnych lokali obejmuje również „M” z TBS-ów. Warto zwrócić uwagę, że wynik dotyczący naszego kraju w 2017 r. był nieco niższy od średniej dla 26 analizowanych państw Starego Kontynentu (8,3%). Taką europejską średnią zawyżały wyniki z Holandii (30,0%), Austrii (24,0%), Danii (20,9%), Szwecji (19,0%), Wielkiej Brytanii (17,6%) oraz Francji (16,8%).

Reklama

Holenderski system też zmaga się z poważnymi problemami

W kontekście powyższych danych, warto omówić ciekawy przypadek Holandii, gdzie społeczny sektor mieszkaniowy odgrywa zdecydowanie największą rolę. W tym kraju już od dość dawna najem społeczny prowadzą tak zwane korporacje (spółdzielnie) mieszkaniowe. Obecnie są one zobowiązane do wynajęcia zdecydowanej większości (ok. 90%) mieszkań osobom o niskich dochodach. W przypadku takiego najmu regulowanego, obowiązują również limity wysokości miesięcznego czynszu.

Warto dodać, że przez długi czas holenderskie mieszkania ze społecznego zasobu były dostępne również dla średnio zarabiających gospodarstw domowych. Ze względu na naciski Unii Europejskiej, sytuacja zmieniła się w 2011 roku. Wtedy wprowadzono bardziej restrykcyjne limity dochodowe dla osób starających się o społeczne lokum. Mimo tych zmian, osoby zarabiające więcej od limitów, nadal mogą korzystać z nabytych praw do mieszkania społecznego. Aktualnie tacy zamożniejsi najemcy „blokują” ok. 30% lokali.

Warto nadmienić, że specyficzny system najmu społecznego w Holandii powstał na przełomie lat 80. oraz 90., kiedy państwo zaczęło pozbywać się wielu mieszkań wybudowanych na fali powojennej odbudowy kraju. W 1995 r. wprowadzono zasadę, zgodnie z którą spółdzielnie mieszkaniowe nie otrzymują od państwa żadnego dofinansowania. Państwowa pomoc ogranicza się ewentualnie do poręczeń kredytów. Taki system bywa jednak mocno krytykowany, bo w Holandii od dawna widoczny jest niedobór mieszkań społecznych. Niekiedy skutkuje to czasem oczekiwania na najem wynoszącym nawet kilkanaście lat.

Nie tylko w Polsce trzeba długo poczekać na tani wynajem

Dane z 2018 r. mówią, że przeciętny czas oczekiwania na mieszkanie społeczne w Utrechcie wynosił wówczas 10 lat, a na terenie Amsterdamu przekraczał nawet 15 lat. W innych dużych miastach (np. Hadze i Rotterdamie) notowano wyniki zbliżone do 3 lat - 4 lat. Co ciekawe, kilkuletnie okresy oczekiwania na mieszkanie społeczne (komunalne) są typowe również dla dużych polskich miast. Przykłady z innych krajów takich, jak np. Wielka Brytania, Dania i Szwecja potwierdzają, że duży udział społecznych lokali nie gwarantuje braku mieszkaniowych kolejek. Problemem pozostaje również tzw. gettoizacja wielu osiedli socjalnych we wspomnianych państwach.