W ramach działającego od kwietnia zeszłego roku programu pracownicy, którzy zostali wysłani na przymusowe urlopy przez pracodawców odczuwających skutki pandemii, otrzymują 80 proc. wynagrodzenia. Początkowo cała kwota była wypłacana z budżetu, ale od 1 lipca udział rządu został zmniejszony do 70 proc., a 10 proc. dopłacał pracodawca, a w sierpniu i wrześniu stosunek wyniesie 60:20 proc.

Według ankiety przeprowadzonej przez BCC wśród 250 przedsiębiorstw 18 proc. z nich odpowiedziało, że w związku z obowiązującymi od sierpnia zmianami prawdopodobnie będzie musiało dokonać zwolnień, a 25 proc. - że skróci godziny pracy bądź zmieni niektórym pracownikom formę zatrudnienia na niepełny etat. W przypadku 40 proc. firm te zmiany nie wpłyną na ich plany.

Na koniec czerwca z programu postojowego korzystało ok. 1,9 mln pracowników, wobec 2,4 mln w maju i rekordowego poziomu 5,1 mln w styczniu. Wciąż jednak jedna czwarta firm przynajmniej w pewnym stopniu korzysta z dofinansowania. Rząd podał, że od czasu uruchomienia programu wsparcia miejsc pracy skorzystało z niego 11,6 mln osób. Program ma zostać wygaszony wraz z końcem września.

Obawy budzi jednak fakt, że największą część pracowników korzystających z programu stanowią osoby powyżej 65. roku życia, czyli te, którym najtrudniej będzie znaleźć alternatywne zatrudnienie.

Reklama