Ze skarg wynika, że pracownikom wgrano do komputerów programy śledzące ich poczynania.

Czołowy portugalski tygodnik wskazuje, że ta nielegalna praktyka stała się powszechna w połowie marca, kiedy z powodu epidemii koronawirusa wielu pracowników, zarówno firm prywatnych, jak i instytucji państwowych, zostało zmuszonych do wykonywania obowiązków zawodowych zdalnie ze swoich domów.

“Expresso” wymienia 12 najczęściej wgrywanych pracownikom programów szpiegowskich i twierdzi, że proceder został wykryty przez niewielką część pracujących zdalnie osób. Pozostali są przekonani, że wgrane im przez informatyków pracodawcy programy są niezbędne w telepracy - dodaje.

“Wielu pracowników nie wie, że są szpiegowani” - podkreśla gazeta, wskazując, że w obawie przed utratą pracy osoby, które odkryły, iż padły ofiarą nielegalnych praktyk, rzadko kierują sprawę do sądu.

Reklama

Sobotnie rewelacje “Expresso” są zbieżne ze spostrzeżeniami niektórych ekspertów ds. ochrony danych osobowych. W czerwcu lizbońskie Radio Renascenca opublikowało m.in. spostrzeżenia Teresy Coelho Moreiry, specjalistki ds. ochrony danych osobowych z portugalskiego Uniwersytetu Minho. Potwierdziła ona istniene tego zjawiska.

“(Pracodawcy) kontrolują wszystko, naprawdę wszystko: dane prywatne pracowników, ich zdjęcia zgromadzone w komputerze (…), a nawet tempo pisania na klawiaturze. (…) Tymczasem monitorowanie czy ustalanie miejsca pobytu osoby pracującej zdalnie z domu jest nielegalne” - podkreśliła Moreira.

Choć w czerwcu większość pracowników w Portugalii musiała wrócić do biur, z telepracy nadal korzysta część obywateli, m.in. opiekunowie dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym, a także osoby, u których ktoś z domowników jest niedołężny lub niepełnosprawny.

Z zapowiedzi premiera Portugalii Antonia Costy wynika, że w najbliższych tygodniach opracowana zostanie nowa ustawa regulująca system pracy zdalnej. Szef rządu deklaruje, że do 2023 r. około 25 proc. pracowników administracji państwowej mogłoby wykonywać swoje zadania w ramach telepracy.