Zgodnie z nimi stopa bezrobocia w maju 2020 r. wyniosła 6,0 proc. wobec 5,8 proc. w kwietniu. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła w maju 1.011,7 tys. wobec 965,8 tys. osób w kwietniu.

"Warto pamiętać, że wchodziliśmy w okres zamrożenia gospodarki z rekordowo niskim bezrobociem (w lutym 2020 r. było to 5,5 proc.), również w porównaniu z innymi krajami europejskimi" - napisała Fedorczuk.

Dodała, że obecną, stosunkowo dobrą sytuację na rynku pracy, zawdzięczamy bardzo ostrożnym ruchom kadrowym ze strony pracodawców, którzy czekając na zmianę sytuacji, raczej korzystają z dostępnych form wspierania utrzymania pracowników niż dokonują radyklanych zwolnień.

"Epidemia koronawirusa nie zmieniła jednej z najbardziej charakterystycznych cech rynku pracy, czyli zróżnicowania regionalnego" - stwierdziła ekonomistka. Wedle ekspertki Konfederacji Lewiatan najtrudniejsza sytuacja jest w województwie warmińsko–mazurskim, gdzie stopa bezrobocia wynosi 10,4 proc. i w woj. mazowieckim, bez wliczania Warszawy, (9,7 proc.).

Reklama

"Na przeciwnym biegunie są województwa wielkopolskie i śląskie ze stopą bezrobocia na poziomie – odpowiednio - 3,6 proc. i 4,5 proc. W samym regionie warszawskim stołecznym zarejestrowane osoby bez pracy stanowią 2,4 proc." - oceniła Fedorczuk.

Zdaniem ekspertki na poziomie powiatów stopa bezrobocia jest zdecydowanie bardziej zróżnicowana i waha się od 1,4 czy 1,5 proc. w – odpowiednio – Katowicach i Poznaniu, do 23,9 proc. w powiecie szydłowieckim na Mazowszu. "Warto zauważyć, że województwo mazowieckie jest obszarem o największym zróżnicowaniu sytuacji na powiatowych rynkach pracy – pomiędzy stolicą a powiatem szydłowieckim od lat jest kolosalna różnica, która mimo licznych programów aktywizacji nie ulega zmniejszeniu, co świadczy o tym, że problemy mają charakter strukturalny" - stwierdziła.

"Prezentowane dane (GUS) dotyczą maja, kiedy zakończył się okres zamrożenia gospodarki" - skomentowała Fedorczuk. "Kolejne miesiące będą testem, na ile obecne na rynku firmy będą mogły wrócić do poziomu aktywności sprzed koronawirusa, a tym samym utrzymać wszystkich dotychczasowych pracowników" - dodała.

W jej ocenie instrumenty przewidziane w kolejnych ustawach antykryzysowych mają ograniczony, trzymiesięczny czas obowiązywania. "Okres po zakończeniu wsparcia ze strony rządowej będzie prawdziwym testem na faktyczne zapotrzebowanie na pracowników na rynku prac" - podsumowała ekonomistka. (PAP)