"Z izolowania Teheranu USA uczyniły centralną przesłankę swojej polityki zagranicznej. Tymczasem jego główni sojusznicy w NATO, w tym Wielka Brytania, Niemcy i Francja, chcą utrzymać więzi z Teheranem i ocalić wielostronne porozumienie atomowe z 2015 roku, z którego USA wycofały się w zeszłym roku przed wznowieniem (antyirańskich) sankcji. Teraz ten podział w sprawie Iranu jest wystawiony na widok publiczny" - podkreśla amerykański dziennik.

Największe potęgi europejskie wahały się przed wzięciem udziału w warszawskiej konferencji bliskowschodniej "częściowo dlatego, że nie chciały szkodzić swoim stosunkom z Iranem, a także dlatego, że na miejsce konferencji wybrano Polskę - kraj, który prowadzi spór z Unią Europejską z powodu swojego przesuwania się ku autorytaryzmowi" - pisze "WSJ".

Oficjalne poszerzenie zakresu tematycznego warszawskiego spotkania nie przekonało też sojuszników Iranu - ocenia gazeta, wskazując, że Rosja bojkotuje konferencję podobnie jak kilka krajów arabskich. Nawet Polska, współorganizator spotkania, nie zgodził się z podejściem USA do Iranu - pisze "WSJ". Jak przypomina, szef MSZ Jacek Czaputowicz ocenił umowę atomową z Iranem - z której USA się wycofały - jako wartościową i wyraził nadzieję, że konferencja pomoże jej uczestnikom znaleźć płaszczyznę porozumienia.

"Obiekcje Europy co do działań Iranu w regionie, irańskiego programu balistycznego i (łamania) praw człowieka ogólnie pokrywają się ze (stanowiskiem) amerykańskiej administracji", ale ich podejście do problemu jest diametralnie różnie - wskazuje cytowana przez "WSJ" ekspertka think tanku Europejska Rada Spraw Zagranicznych (ECFR) Ellie Geranmayeh.

Reklama

"Amerykańska polityka wobec Iranu jest bardzo maksymalistyczna, konfrontacyjna", podczas gdy kraje europejskie "starają się utrzymać mocną ścieżkę polityczną" - dodaje.

"Washington Post" w relacji z konferencji ocenia, że sekretarz stanu USA Mike "Pompeo nie znajdzie przyszłości dla Bliskiego Wschodu w Warszawie". "Coraz mocniej zapowiada się na to, że szczyt, który w pierwotnym zamyśle miał zademonstrować międzynarodową jedność wobec Iranu, obnaży fundamentalne sprzeczności w polityce bliskowschodniej Donalda Trumpa" - pisze gazeta.

Przywołując głosy różnych amerykańskich mediów, "WP" zauważa za portalem Politico, że w Warszawie odbywa się "poświęcona Iranowi konferencja, na której wymówienie nazwy Iranu jest niemal zakazane", oraz że jest to spotkanie na temat pokoju na Bliskim Wschodzie, które "nie ma żadnych szans na wypracowanie pokoju" w tym regionie.

Podobnie jak "New York Times", "Washington Post" zwraca uwagę na sprzeczne wypowiedzi przedstawicieli władz USA i amerykańskich sojuszników co do celu konferencji. Prawnik Trumpa Rudy Giuliani, a także doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton jednoznacznie poparli zmianę reżimu w Iranie, a przybyły do Warszawy premier Izraela Benjamin Netanjahu mówił o "wspólnym celu walki z Iranem", podczas gdy Pompeo, aby nie zniechęcać uczestników konferencji, deklarował, że "nie chodzi o zmianę reżimu".

"Administracja Trumpa chce wycofać (amerykańskie siły) z Syrii, powstrzymać rebeliantów Huti w Jemenie i wypracować pokój między Izraelem i Palestyńczykami, jednocześnie wywierając presję na Iran, wpływowego aktora we wszystkich trzech sytuacjach. USA krytykują łamanie przez Iran praw człowieka i zagraniczne interwencje tego kraju, ale odmawiają reagowania w przypadku podobnych oskarżeń pod adresem swoich sojuszników w Zatoce Perskiej" - ocenia "Washington Post".

"New York Times" pisze, że "Polacy starają się utrzymać chwiejną równowagę między USA i Iranem, przedstawiając własną rolę jako gospodarza konferencji jako pozytywne wydarzenie, a jednocześnie próbując nie rozgniewać Irańczyków". W opinii dziennika "podskórne napięcia" były widoczne we wtorkowym wywiadzie polskiego konsula generalnego w Nowym Jorku Maciej Golubiewskiego dla "NYT", w którym dyplomata został zapytany, czy Iran zagraża Polsce. "Polska nigdy nie mówiła, że Iran jest dla niej zagrożeniem" - odparł.(PAP)