Do starć między protestującymi Wenezuelczykami a siłami bezpieczeństwa doszło w Urena w stanie Tachira, na zachodzie kraju. Poszkodowani trafili do prywatnej kliniki w Urena; władze szpitala poinformowały, że część przywiezionych osób ucierpiała od gazów łzawiących, ale są też osoby, które postrzelono śrutem lub raniono kamieniami.

W sobotę dodatkową pomoc humanitarną zaoferował Wenezueli prezydent Kolumbii Ivan Duque, który spotkał się w miejscowości Cucuta - tam gdzie w ubiegłym tygodniu zatrzymano transport żywności i leków - z Guaido; dołączyli do nich prezydenci Chile i Paragwaju, Sebastian Pinera i Mario Abdo Benitez oraz sekretarz generalny Organizacji Państw Amerykańskich Luis Almagro.

Guaido organizował od czwartku na kolumbijskiej granicy transport pomocy humanitarnej pochodzącej z USA, zatrzymanej w pobliżu przejścia granicznego Cucucie już w ubiegłym tygodniu, ale najprawdopodobniej żywność i leki zostaną rozładowane na moście Simona Bolivara po kolumbijskiej stronie granicy i przekazane dalej przez "łańcuch ludzki" - podała kolumbijska agencja do spraw migracji.

Cztery ciężarówki, które próbują przedostać się do Wenezueli na razie tam nie dotarły - podała kolumbijska telewizja.

Reklama

Guaido wezwał wojsko, by "stanęło po właściwej stronie historii" i przepuściło wszystkie 14 ciężarówek, które wyruszyły z Cucuty.

W Caracas na ulice wyszli zarówno zwolennicy reżimu, jak i opozycji. Liczniejsza demonstracja zwolenników dotychczasowego prezydenta Nicolasa Maduro przeszła przy akompaniamencie orkiestr dętych do centrum miasta.

Opozycjoniści gromadzą się przy bazie wojskowej w Caracas i wzywają żołnierzy, by stanęli po ich stronie.

13 żołnierzy wenezuelskiej Gwardii Narodowej poprosiło w sobotę o azyl w Kolumbii - podały tamtejsze służby imigracyjne.

Opozycja wzywa wojsko od ponad tygodnia, by przeszło na jej stronę i wpuściło do kraju transporty z pomocą humanitarną, zablokowane na rozkaz Maduro, który ogłosił, że zagraniczna pomoc jest prowokacją i próbą obalenia jego rządu.