Co najmniej 207 osób zginęło, a 450 zostało rannych w wybuchach, do których doszło w Niedzielę Wielkanocną w kościołach i hotelach na Sri Lance - podała policja. Władze poinformowały, że zatrzymano siedmiu podejrzanych, a wybuchy to w większości samobójcze zamachy. MSZ Sri Lanki podało w niedzielę, że zweryfikowało narodowość 11 zabitych w atakach obcokrajowców. Są to: trzej Indusi, dwaj Turcy, Portugalczyk, trzej Brytyjczycy oraz dwie osoby z obywatelstwem W. Brytanii i USA. 9 cudzoziemców uznaje się za zaginionych.

"Łącznie mamy informacje ze wszystkich szpitali o 207 zabitych. Ponadto według stanu naszej wiedzy na chwilę obecną do szpitali przyjęto 450 rannych" - powiedział policyjny rzecznik na konferencji prasowej w stolicy Sri Lanki, Kolombo.

Wcześniej wysoki rangą przedstawiciel lankijskiego MSZ Ravinatha Aryasinha powiedział, że wśród 207 zabitych w wybuchach co najmniej 27 osób to obcokrajowcy, a pięciu uznaje się za zaginionych.

Także uprzednio lankijski urząd ds. turystyki, na którego komunikat powołała się agencja dpa, ogłosił, że w niedzielnych atakach na kościoły i hotele na Sri Lance zginęło 32 cudzoziemców z ośmiu państw - Indii, USA, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Chin, Holandii, Belgii i Turcji.

Według lankijskiego dziennika "Daily Mirror", który na Twitterze powołuje się na szefa tego urzędu, zabitych obcokrajowców jest 33 i pochodzą m.in. z Belgii, Chin, USA i Wielkiej Brytanii.

Reklama

Ministerstwa spraw zagranicznych Holandii i Portugalii potwierdziły już, że w atakach zginęło po jednym obywatelu z tych państw.

Z kolei wysoki komisarz (ambasador) Wielkiej Brytanii na Sri Lance James Dauris przekazał, że według jego wiedzy wśród ofiar jest niesprecyzowana na razie liczba Brytyjczyków. Zaapelował do obywateli brytyjskich przebywających na Sri Lance, by skontaktowali się ze swoimi rodzinami i zapewnili ich, że są bezpieczni.

Chińskie media rządowe podały, że w niedzielnych atakach zginął jeden obywatel ChRL. Wcześniej chińska ambasada podawała, że do szpitali po eksplozjach trafiło czterech obywateli oraz że ich stan był stabilny.

Państwowa turecka agencja prasowa Anatolia podała, że wśród zabitych jest dwóch Turków, którzy pracowali przy projekcie inżynieryjnym na Sri Lance.

Lankijska telewizja podała ponadto, że wśród zabitych są osoby z Chin, Wielkiej Brytanii, ale też z Belgii i Stanów Zjednoczonych.

Do licznych głosów wśród społeczności międzynarodowej potępiających niedzielne ataki dołączył się sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, który podkreślił "świętość wszystkich miejsc kultu" oraz wyraził nadzieję na szybkie postawienie sprawców przez sądem.

Według agencji dpa, która powołuje się na rzecznika siedmiu lokalnych szpitali, rannych w rzeczywistości zostało ponad 500 osób.

Poprzedni oficjalny bilans ofiar, podany przez wiceministra transportu, mówił o 190 zabitych, a we wcześniejszych doniesieniach mediów mowa była o 138 do 185 zabitych.

Lankijski rząd zablokował media społecznościowe i komunikatory takie jak Facebook czy WhatsApp, aby "zapobiec rozprzestrzenianiu się nieprawdziwych i fałszywych informacji" na temat ataków. W komunikacie zapewniono, że jest to "środek jedynie tymczasowy". Ponadto natychmiastowo w życie weszła godzina policyjna, która ma obowiązywać w godzinach 18-6. Przez najbliższe dnia szkoły mają pozostać zamknięte, zajęcia na uniwersytetach odwołano bezterminowo. Na międzynarodowym lotnisku w stolicy zaostrzono środki bezpieczeństwa, ale lankijski narodowy przewoźnik SriLankan Airlines zapewnił, że mimo związanych z tym lekkich opóźnień loty są nadal realizowane.

Do pierwszych sześciu eksplozji doszło rano w przeciągu 30 minut w trzech kościołach, gdzie odbywały się właśnie msze święte, i w trzech hotelach popularnych wśród zagranicznych turystów. W przypadku świątyń chodzi o: kościół św. Antoniego w Kolombo, kościół św. Sebastiana w oddalonym o ok. 30 km Negombo oraz kościół w Batticaloa, oddalonym od stolicy o ok. 250 km na wschód. Według policji atak na kościół w Negombo przeprowadził zamachowiec samobójca. Ataki nastąpiły też w pięciogwiazdkowych hotelach: Shangri-La, Cinnamon Grand (niedaleko rezydencji premiera) i Kingsbury; wszystkie są położone w Kolombo.

Do siódmej eksplozji doszło w niewielkim pensjonacie na przedmieściach Kolombo, gdzie mówi się o dwóch ofiarach śmiertelnych, a ósma nastąpiła w pobliżu estakady w dzielnicy mieszkalnej Dematagoda, również na obrzeżach stolicy.

Wiceminister obrony Ruwan Wijewardene przekazał, że większość z co najmniej ośmiu eksplozji, do których doszło tego dnia, to samobójcze ataki terrorystyczne. Ma razie nikt nie przyznał się do ich przeprowadzenia, ale zdaniem wiceministra winę ponoszą religijni ekstremiści. Prezydent i zarazem minister obrony Maithripala Sirisena powiedział, że utworzył specjalną grupę zadaniową złożoną z wojskowych i policjantów, w celu ustalenia, kto stoi za atakami i jakimi kieruje się motywami.

Policja podała, że w związku z atakami aresztowano co najmniej trzy osoby, Wijewardene mówił o siedmiu aresztowanych.

Wcześniej w niedzielę na spotkaniu kryzysowym zwołanym przez premiera Ranila Wickremesinghe spotkali się przywódcy wojskowi i członkowie rządu. Premier ocenił, że ataki "mają na celu zdestabilizowanie kraju".

>>> Czytaj też: Eksplozje na Sri Lance. Czy wśród poszkodowanych są Polacy? MZS weryfikuje informacje