Na Kubie brakuje żywności

Oto obraz Kuby, jaki ukazały protesty uliczne, które wybuchły w ostatnią niedzielę w kilkunastu punktach wyspy – w tym również w stolicy, Hawanie , przedstawiany szczegółowo w tych dniach na czołówkach wszystkich mediów Ameryki Łacińskiej od Brazylii po Chile.

„Brak żywności jest tak wielki – pisał we wtorek najbardziej wpływowy brazylijski dziennik „La Folha de Sao Paulo” - iż reżim kubański wydał rozporządzenie, które zmusza rolników do spełnienia szeregu warunków zanim zabiją krowę na własne wyżywienie. Aby otrzymać pozwolenie na ubój, należy wykazać ile mleka dała dotąd krowa i jaka jest waga byka”.

Kubańczycy odcięci od pomocy z USA

„Przerwanie normalnych międzynarodowych połączeń lotniczych i zmniejszenie liczby lotów sprawiły, że znacznie rzadziej docierają do rodzin na Kubie pieniądze i paczki od krewnych pracujących w USA i innych krajach; taką pomoc z zagranicy otrzymywało dotąd 65 proc. kubańskich rodzin pozostających na wyspie”.

„Jakkolwiek medycyna kubańska należy do najbardziej zaawansowanych i Kuba produkuje szczepionkę przeciwko Covidowi, jej własne szpitalnictwo nie radzi sobie z wzrastająca liczbą przypadków koronawirusa” - czytamy w cytowanym artykule.

Jak przyznał ostatnio kubański minister spraw zagranicznych, Bruno Rodriguez, sytuację ratuje częściowo pomoc zagraniczna w postaci leków, którą wyspa otrzymuje z 36 krajów.

W niedzielę, w dniu w którym doszło tam do największych od dziesięcioleci masowych demonstracji przeciwko rządowi Kuba zarejestrowała nowy dzienny rekord zgonów na Covid-19: zmarło w ciągu 24 godzin 47 osób, a łączna liczba zgonów od początku pandemii wyniosła 6 923 przy liczbie zachorowań która zbliża się do 239 000.

Internet pojawia się i znika

Wielki chilijski dziennik „La Tercera” reprezentujący centrum polityczne podkreśla ogromną rolę internetowych serwisów społecznościowych rozwijających się na Kubie (zwłaszcza od 2018 roku) w skoordynowaniu demonstracji opozycyjnych z minionej niedzieli w całym kraju, mimo iż kubański rząd zdołał wyłączyć funkcjonowanie Internetu na całe dwie godziny, aby utrudnić koordynację i porozumiewanie się ugrupowań i ośrodków opozycyjnych w kraju.

„Sieci społecznościowe – cytuje „La Tercera” opinię Jose Miguela Vivanco, dyrektora Human Rights Watch na Amerykę Łacińską - odniosły na Kubie wielki sukces. W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat w ogromnej mierze wpłynęły na udział obywateli w życiu politycznym, a rząd obawia się podjąć drastyczną decyzję i wyłączyć je z dnia na dzień”.

„Jaki scenariusz wywołuje największe obawy w kubańskich elitach władzy?”. Na tak postawione pytanie centroprawicowy argentyński dziennik „La Nacion” odpowiada w środowym wydaniu : „Pandemia wstrząsnęła silnie podstawami społeczno-gospodarczymi kraju, którego system ekonomiczno-polityczny nie funkcjonuje i nie jest w stanie zaspokoić żądań i marzeń mieszkańców. Dawniej problemy rozwiązywał z dużą zręcznością Fidel Castro. Dziś brak zaopatrzenia w podstawowe produkty, artykuły spożywcze po zawrotnych cenach, nieprawdopodobnie długie kolejki, wyłączenia prądu, to codzienna udręka, którą muszą znosić Kubańczycy aby móc przeżyć, na ca nałożyło się w ostatnich dniach dotkliwe zaostrzenie się pandemii „.

Zbliżony do lewicowego rządu argentyński dziennik „El Clarin” tak rozwija tę odpowiedź: „Internet jest na karaibskiej wyspie bardzo młody. Wylądował tu w kraju odciętym morzem od świata w 2018 roku. Pod koniec 2020 roku już 4,4 miliona jej mieszkańców nawigowało za pomocą telefonów komórkowych. Stał się m.in. tanią opcją porozumiewania się Kuby z diasporą rozrzuconą po świecie”.

„Gdy zaczęły się protesty, zaczęły się też wyłączenia. Internet pojawia się i znika. Rząd bez uprzedzenia wyłącza go w niektórych prowincjach i z powrotem włącza” – opisuje taktykę władzy „El Carin”. I dodaje: prawdziwym utrudnieniem jest jednak cena. Jedynym operatorem Internetu jest państwowa forma Etecsa. Miesięczny abonament kosztuje od 21 do 24 dolarów w kraju, w którym przeciętne miesięczne wynagrodzenie równe jest 30 dolarom USA.