"W interesie talibów jest to, by ewakuacja z Kabulu przebiegła sprawnie, dlatego w tej chwili jest to najlepsza szansa na doprowadzenie tego do końca" - powiedział rozmówca PAP. "Dopiero jeśli to zawiedzie, powinniśmy sięgnąć po ostrzejsze środki. W przeciwnym razie ryzykujemy stworzenie jeszcze większego chaosu" - dodał.

Skomentował w ten sposób obecną sytuację w Kabulu, gdzie Amerykanie, by ewakuować swoich obywateli i afgańskich współpracowników, muszą polegać na dyplomacji z fundamentalistami.

Kolenda jest ekspertem think tanku Center for New American Security (CNAS) i był pierwszym Amerykaninem, który zarówno walczył, jak i negocjował z talibami, najpierw w latach 2010-13 jako wysłannik Pentagonu, a później przygotowując grunt pod rozmowy, które ostatecznie doprowadziły do wyjścia USA z kraju. Jak stwierdził, choć negocjacje były trudne emocjonalnie, talibowie okazali się w jego doświadczeniu racjonalnymi interlokutorami.

"To było dla mnie szokujące, ale w rzeczy samej w trakcie naszych rozmów to oni częściej dotrzymywali swoich zobowiązań, niż my" - przyznał. Jak dodał, islamiści dotrzymali też swoich - bardzo ograniczonych - zobowiązań wynikających z umowy zawartej przez administrację Donalda Trumpa w Dausze w lutym 2020 r.

Reklama

"Na ten temat jest wiele fake newsów. To porozumienie mówiło jedynie, że wojska USA mają wyjść do maja 2021 r., zaś talibowie mają nie pozwolić na chronienie się al-Kaidy i nie atakować amerykańskich wojsk" - powiedział ekspert.

Kolenda przyznał, że podczas 20 lat zaangażowania w Afganistanie Ameryka popełniła mnóstwo błędów, które wszystkie przyczyniły się do błyskawicznego upadku afgańskiej armii i państwa.

"Nie próbowaliśmy uczynić z afgańskich sił najlepszej armii odpowiedniej dla miejscowych warunków, tylko coś w rodzaju mini armii USA, z tym że całkowicie od nas zależnej. Dlatego w momencie, kiedy się wycofaliśmy, to wszystko przestało działać" - powiedział Kolenda.

Jak podkreślił, głównym grzechem było przyzwolenie na korupcję afgańskich władz, które "żerowały na narodzie".

"Talibowie bardzo dobrze wykorzystali czas od zawartego w Dausze porozumienia, zawczasu negocjując kapitulacje poszczególnych miast i przekupując. Tymczasem rząd [prezydenta Aszrafa Ghaniego] nie robił nic, poza wypełnianiem kieszeni. Ostatecznie Afgańczycy +zagłosowali nogami+, przeciwko tym rządom" - ocenił ekspert. Jak dodał, nawet sami talibowie byli zaskoczeni tym, jak szybko udało im się zapanować nad krajem.

Według Kolendy, choć administracja Bidena popełniła błędy - podobnie jak wszystkie inne amerykańskie administracje - prezydent miał rację, mówiąc że dłuższa obecność USA niczego by nie zmieniła.

"Im dłużej hoduje się korupcję, tym trudniej potem ją wykorzenić. Więc kolejne lata niewiele mogłyby tu dać, nawet jeśli wyciągnęlibyśmy lekcje z dotychczasowych doświadczeń. Szczerze mówiąc, obecność tych 2,5 tysięcy żołnierzy tylko przedłużała stan wojny i zniechęcała władze do prób znalezienia politycznego rozstrzygnięcia" - stwierdził były oficer.

Jego zdaniem USA, poza naciskaniem na talibów, by umożliwili jak najszybszą ewakuację Amerykanów i Afgańczyków, a także przysłaniem pomocy humanitarnej, powinny stworzeniu szerokiego nowego rządu, także z udziałem talibów.

"Talibowie są narażeni na zbyt duże rozciągnięcie sił i utratę kontroli. Już widać, że ich represje budzą bunt w wielu miejscach kraju. A kolejna wojna domowa to najgorszy możliwy scenariusz, który będzie największą szansę na odrodzenie się grup terrorystycznych" - ocenia Kolenda.

Pytany o wnioski, jakie mogą wyciągnąć z porażki w Afganistanie sojusznicy USA, Kolenda odparł, że obawy i krytyka ze strony państw NATO jest uzasadniona.

"Widzieliśmy to samo w Wietnamie, Iraku, a teraz w Afganistanie. Myślę, że sojusznicy mają prawo być zaniepokojeni, ale najważniejsze jest teraz, by wyciągnąć z tego lekcje na przyszłość" - powiedział Kolenda. "Chodzi o to, by większy nacisk położyć na planowanie, przejrzystość i jasne definiowanie misji" - dodał.