Pierwsza z kandydatek, to była, do czerwca 2023 roku, prezydentka stolicy Meksyku, członkini akademii nauk Meksyku, która reprezentuje ruch Nadal Tworzymy Historię. Jej zwycięstwo oznaczałoby kontynuację linii politycznej rządów obecnego lewicowego prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora.

Druga, Xochitla Galvez to meksykańska polityk i bizneswoman, była burmistrzyni gminy Miguel Hidalgo i senatorka współpracująca z centroprawicową Partią Akcji Narodowej. W ubiegłym roku otrzymała nominację Szerokiego Frontu na rzecz Meksyku w wyborach prezydenckich w 2024 r.

„Jeśli wybory prezydenckie w 2024 roku wygra jedna z tych dwóch kobiet ubiegających się o najwyższe stanowisko w państwie, będzie to w naszym kraju historyczne wydarzenie” – komentuje w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji EFE politolożka Ana Lucia Medina z organizacji Towarzystwo Obywatelskie Meksyku.

„Społeczeństwo jest do tego od dawna przygotowane, mimo iż stosunki panujące wewnątrz partii politycznych nie sprzyjały dotąd promocji kobiet” –twierdzi Medina.

Reklama

W historii Meksyku osiem kandydatek ubiegało się dotąd bez powodzenia o prezydenturę Republiki. Pierwszą była Rosario Ibarra de Piedra z Rewolucyjnej Partii Pracujących, która startowała w wyborach z 1982 roku.

Jeśli tegoroczne wybory prezydenckie wygra kobieta, „to Meksyk dołączy do krajów Środkowej i Południowej Ameryki (m.in. Brazylii), w których kilka kobiet zajmujących najwyższe stanowisko w państwie z powodzeniem zdało egzamin” - podkreśla pani Medina.

Edgar Ortiz Arellano, wybitny politolog z Krajowego Systemu Badaczy i Badaczek Meksyku, w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji EFE, widzi ich wzrastające wyborcze szanse w coraz popularniejszym poglądzie, że kobiety stanowiące zaledwie 10 proc. wśród szefów państw, działające często w niesprzyjających dla nich warunkach, wykazują w kształtowaniu polityki szczególną wrażliwość na problemy społeczne i mają umiejętność znajdowania dobrych rozwiązań.

ik/wr/