"Zajmiemy się implikacjami dla bezpieczeństwa rosnącego zestawu pocisków rakietowych zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Rozmieszczenie systemu rakietowego SSC-8 przez Rosję doprowadziło do upadku traktatu INF w zeszłym roku. Od tego czasu Rosja kontynuuje modernizację swoich zdolności rakietowych, włączając w to broń hipersoniczną" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli sekretarz generalny NATO.

W sierpniu zeszłego roku Stany Zjednoczone wycofały się z traktatu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu INF oskarżając Rosję, że ta odpowiada za jego upadek, bo nie przestrzegała zapisów dokumentu.

Mający swoje korzenie jeszcze w latach zimnej wojny układ był przełomowy jeśli chodzi o kontrolę zbrojeń. Wyeliminował z użycia całą kategorię broni nuklearnej - objęte nim były pociski o zasięgu od 500 do 5500 km.

NATO podzieliło ocenę USA wskazując, że INF przestał istnieć, bo Rosja rozmieściła systemy rakietowe SSC-8. Są one mobilne, trudne do wykrycia i mogą być wyposażone w głowice nuklearne. Sojusz przygotowywał swoją odpowiedź na tę sytuację od wielu miesięcy.

Reklama

Stoltenberg poinformował, że obejmuje ona wzmocnienie obrony powietrznej i przeciwrakietowej NATO. Kilka państw ogłosiło duże inwestycje w nowe zdolności obronne, w tym w baterie Patriot i platformy rakietowe ziemia-powietrze (SAMP/T).

"Wzmocnimy również nasze zaawansowane możliwości konwencjonalne, na przykład za pomocą samolotów bojowych piątej generacji" - zapowiedział sekretarz generalny Sojuszu. NATO ma też dostosować do nowych wyzwań swoje ćwiczenia i wywiad.

Norweg zaznaczył, że Sojusz nie chce nowego wyścigu zbrojeń i nie będzie odzwierciedlał destabilizujących kroków rosyjskich, bo to nie służyłoby nikomu i sprawiałoby, że świat byłby bardziej niebezpieczny. "Nie mamy zamiaru rozmieszczać nowych lądowych pocisków nuklearnych w Europie" - zapewnił Stoltenberg.

Dodał przy tym, że organizacja, którą reprezentuje cały czas jest mocno zaangażowana w zapewnienie skutecznej kontroli zbrojeń, rozbrojenie oraz nieproliferację. Zaapelował w tym kontekście do wszystkich aktorów międzynarodowej sceny politycznej, włączając w to Rosję i Chiny, do "konstruktywnego zaangażowania" w tej sprawie.

Ministrowie obrony zajmą się też misjami i operacjami Sojuszu w Afganistanie i Iraku. Stoltenberg przyznał, że w tym pierwszym kraju sytuacja jest nadal trudna.

Talibowie, których Stany Zjednoczone próbują od kilku miesięcy nakłonić do przestrzegania podpisanego w lutym porozumienia pokojowego i zawarcia podobnej ugody z władzami Afganistanu, dokonywali w ostatnich miesiącach ataków na północy i wschodzie kraju.

"NATO będzie nadal dostosowywać naszą obecność, aby wspierać proces pokojowy. Ale aby pokój odniósł sukces, talibowie muszą dotrzymać swoich zobowiązań: zmniejszyć przemoc, zerwać wszelkie więzi z Al-Kaidą i innymi międzynarodowymi grupami terrorystycznymi i prowadzić w dobrej wierze rozmowy z władzami Afganistanu" - tłumaczył Stoltenberg.

Zwrócił uwagę, że w Iraku, gdzie tamtejsze siły dokonały wielkich postępów w zwalczaniu Państwa Islamskiego i innych grup terrorystycznych, rebelianci próbują wykorzystać na swoją korzyść pandemię koronawirusa. Ich ataki zwiększyły się w minionych miesiącach.

NATO utrzymuje w Iraku misję szkoleniową. W lutym ministrowie obrony zgodzili się na jej rozszerzenie przez przejęcie części działań szkoleniowych, prowadzonych przez koalicję kierowaną przez USA przeciwko Państwu Islamskiemu.