„Przekaz jest taki, że IS-Ch nie porzuci konfrontacji z USA, choć talibowie mogą to zrobić” – powiedział były dziekan wydziału badań Azji Centralnej z Uniwersytetu w Lanzhou Yang Shu, którego opinię przytacza dziennik „South China Morning Post”.

Według Yanga IS-Ch oczekiwało od talibów, że wciąż będą po tej samej stronie w walce przeciwko Amerykanom, jednak „teraz wydaje się, że talibowie zmieniają swoje stanowisko i mogą współpracować z USA”. „IS-Ch ostrzega talibów, że wciąż jest zdolny do działania” – twierdzi chiński ekspert.

Inny badacz z Uniwersytetu w Lanzhou, Zhu Yongbiao, ocenił natomiast, że chaos po wycofaniu się amerykańskich wojsk z Afganistanu jest okazją dla bojowników IS-Ch. „Stabilny Afganistan nie jest dobry dla tych grup ekstremistycznych” – powiedział.

„Wykorzystują chaos, by knuć ataki. IS-Ch poszerza swoje wpływy i zyskuje większe poparcie innych grup terrorystycznych, by podtrzymać rywalizację z talibami i utrzymać swój status drugiej co do wielkości grupy ekstremistycznej w Afganistanie” – podkreślił Zhu.

Reklama

Specjalista ds. międzynarodowych z Uniwersytetu Fudan w Szanghaju Sun Degang ocenił z kolei, że ataki w Kabulu mają konsekwencje również dla Chin, w tym dla ich inwestycji i bezpieczeństwa pracujących w Afganistanie Chińczyków. „Ta pogorszona sytuacja będzie miała wpływ na przyszły udział (Chin) w odbudowie Afganistanu” – powiedział Sun.

Państwowe media Chin kontynentalnych powielają tymczasem narrację komunistycznych władz w Pekinie, które oskarżają USA o rozpętanie wojny i doprowadzenie do obecnego kryzysu w Afganistanie. Zarzucają też wojskom USA i ich sojuszników łamanie praw człowieka w czasie swojej obecności w tym kraju.

W czwartek przed lotniskiem w Kabulu, w miejscach gdzie gromadzili się ludzie, doszło do dwóch ataków bombowych, do których przyznała się lokalna filia Państwa Islamskiego – Państwo Islamskie Prowincji Choresan (IS-Ch). Według najnowszych informacji w zamachach zginęło co najmniej 72 cywilów, 28 talibów i 13 żołnierzy amerykańskich.