„Pierwszym powodem jest odstraszanie, a więc argument w wojnie psychologicznej. Putin chce siać niepewność, angażując Białoruś (…). Na Zachodzie może to zwiększyć obawy przed eskalacją nuklearną. Drugi powód to zapewnienia (Alaksandra) Łukaszenki, że pozostanie bliski Putinowi. Łukaszenka od dawna chciał tej broni jako ubezpieczenia i wielokrotnie prosił o nią Putina. W tej sytuacji to dla niego prezent, mimo że Rosja nadal będzie kontrolować tę broń” – wyjaśnia Henke w wywiadzie dla portalu RND.

Zgodnie z zapowiedziami Putina, rosyjska taktyczna broń jądrowa trafi na Białoruś „w najbliższych miesiącach”, prawdopodobnie na początku lipca.

Jak twierdzi prof. Henke, umieszczając broń nuklearną na terenie Białorusi „Rosja sztucznie wzmacnia kartę przetargową przyszłych negocjacji pokojowych z Ukrainą”. „Sekretarz stanu USA (Antony) Blinken zapowiedział już, że negocjacje są brane pod uwagę (…). Putin najwyraźniej kalkuluje, że może przekonać stronę ukraińską do wynegocjowania lepszych warunków, jeśli zaoferuje wycofanie taktycznej broni jądrowej z terenu Białorusi” – uważa ekspertka i przypomina, że podobny sposób myślenia „miał miejsce w latach 80., gdy Stany Zjednoczone próbowały przekonać Związek Sowiecki do wycofania pocisków średniego zasięgu”.

Reklama

Jak wskazuje prof. Henke, są też inne konsekwencje zapowiedzi Putina - głowice jądrowe znajdą się bliżej Ukrainy, Polski i krajów bałtyckich. „Ale to nie jest tak naprawdę istotne, (…) kilkaset kilometrów nie robi wielkiej różnicy. Decydującym czynnikiem nie jest zasięg, ale siła wybuchu, czyli rozmiar zniszczeń i skażenia jądrowego” – wyjaśnia ekspertka.

Zapowiedź Putina, dotycząca rozmieszczenia broni jądrowej na terenie Białorusi jest dość „zaskakująca”. „Zaledwie w ubiegły wtorek, na spotkaniu z (chińskim) przywódcą Xi (Jinpingiem) w Moskwie, Putin zakomunikował, że Rosja zobowiązała się nie rozmieszczać broni jądrowej w krajach trzecich. Złamanie tej zapowiedzi w ciągu tygodnia może wskazywać, że Putin mógł nie otrzymać takiego wsparcia ze strony Chin, na jakie liczył” – mówi prof. Henke.

Jeśli chodzi o groźby nuklearne Putina, to „eksperci byli nimi bardzo zaniepokojeni na początku wojny”. „Z czasem te groźne gesty stają się coraz mniej wiarygodne i groźne. (…) Po ponad roku wojny coraz mniej jestem przekonana, że Putin rzeczywiście użyje taktycznej broni nuklearnej. Zbyt dobrze wie, że straci wtedy poparcie Chin i wielu innych krajów” – oświadczyła ekspertka.

Zauważyła przy tym, że w pewnym stopniu groźby nuklearne Putina odniosły sukces. To one są „jedynym powodem niechęci USA i innych członków NATO” do dostaw broni, w tym myśliwców, na Ukrainę – podkreśliła prof. Henke.

mszu/ ap/