Na sobotniej konferencji prasowej podczas pikniku Nowej Lewicy we Wrocławiu Czarzasty nawiązał do wydarzeń dotyczących bezpieczeństwa kraju, czyli upadku w grudniu zeszłego roku pocisku koło Bydgoszczy oraz do sobotniej informacji, że Centrum Operacji Powietrznych odnotowało w polskiej przestrzeni powietrznej obiekt, prawdopodobnie balon obserwacyjny, który wleciał z kierunku Białorusi; służby utraciły kontakt radarowy z tym obiektem w okolicach Rypina.

„Za granicą mamy wojnę. Rząd nam codziennie mówi, że Polacy są bezpieczni, tymczasem się okazuje, że wschodnia granica jest dziurawa" - powiedział Czarzasty.

Nawiązując do sobotniej informacji o obiekcie, prawdopodobnie balonie obserwacyjnym, który wleciał do Polski z kierunku Białorusi, Czarzasty powiedział, że "nie jest to śmieszne". Przypomniał, że tra ćwiczenia Anakonda-23, w którym - jak mówił - uczestniczy "12 tys. polskich żołnierzy i żołnierze NATO".

"Panie ministrze Błaszczak nie przypadkiem w związku z tym pojawił się nad Polską szpiegowski balon. Niech się pan temu nie dziwi" - powiedział zwracając się do wicepremiera, szefa MON Mariusza Błaszczaka. Powstaje jednak - dodał - "pytanie bardzo poważne, dlaczego ten balon przeleciał pół Polski".

Reklama

"Powstaje pytanie bardzo poważne, czy to nie jest tak może w tej chwili, że minister obrony narodowej kłóci się z wojskiem, wojsko kłóci się z ministrem. Wszyscy nam mówią, że jesteśmy bezpieczni, a się okazuje, że albo od grudnia rakieta leży gdzieś w lesie pod Bydgoszczą, albo wlatuje balon, który kilka godzin temu znikł z radaru" - powiedział Czarzasty.

Ponowił apel do prezydenta Andrzeja Dudy "o natychmiastowe zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego".

"Apelujemy o natychmiastową informację dla społeczeństwa, jak wygląda prawda, jeżeli chodzi o zabezpieczenia naszych granic. Apelujemy o to, aby rząd przestał w tej sprawie kręcić i kłamać. Transparentność jest w waszym interesie” - powiedział Czarzasty zwracając się do rządzących.

27 kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.

Dzień później Dowódca Operacyjny RSZ gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia" w tej sprawie. Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Gen. Piotrowski nawiązał też do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowane przez Rosję.

W czwartek wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak wygłosił oświadczenie, w którym odniósł się do kwestii obiektu, który spadł w Zamościu pod Bydgoszczą, oraz do kwestii kontroli w tej sprawie w DO RSZ. "Procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego; nie poinformował on mnie, ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej" – mówił Błaszczak.

Szef MON powiedział, że podległe dowódcy operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ub.r. od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski "obiekcie, który może być rakietą". Mówił, że "nawiązano współpracę ze stroną ukraińską oraz że strona amerykańską; właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej; podwyższono gotowość bojową naszych środków dyżurnych; w powietrze poderwano dyżurne samoloty polskie i amerykańskie. Obiekt był odnotowany przez polskie naziemne stacje radiolokacyjne".

Wydany w piątek komunikat Biura Bezpieczeństwa Narodowego głosił natomiast, że informacje, w posiadaniu których jest aktualnie prezydent Andrzej Duda nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto prezydentowi nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie.

Także w piątek gen. Piotrowski opublikował w mediach społecznościowych apel, w którym m.in. zwrócił się "o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy". Zaznaczył, że zabiera głos będąc w miejscu kierowania ćwiczeniem Anakonda-23 i w "istotnym dla Polski i Sił Zbrojnych momencie określonej sytuacji bezpieczeństwa", w której za wschodnią granicą mamy wojnę w Ukrainie"

Dowódca Operacyjny RSZ oświadczył, że przyjmując jesienią 2018 r. obowiązki powiedział, że jest świadom zagrożeń i niebezpieczeństw i nie ustanie nigdy w dbaniu o bezpieczeństwo kraju i Polaków. "Od tamtego dnia, każdego dnia staram się wywiązywać ze swoich obowiązków" - podkreślił gen. Piotrowski. Zapewnił, że "w Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, którzy każdego dnia robią dokładnie to samo".

"Wierzę głęboko, że żyjemy w państwie, które jest silne i sprawiedliwe. Wierzę też głęboko we wszystkich Polaków, że jesteśmy w tej chwili w stanie pokazać przy nadchodzącym zagrożeniu ze wschodu, że jesteśmy świadomi, że żyjemy w kraju demokratycznym, że wiemy co to jest wymiar sprawiedliwości i nie ulegniemy złym emocjom. Bardzo serdecznie za to dziękuję" - dodał gen. Piotrowski.

W piątek wieczorem MON wydało komunikat informujący, że prezydentowi i premierowi przekazano raport, który jest "szczegółową analizą dokumentów sprawozdawczych oraz oświadczeń dowódców i szefów służb specjalnych związanych ze znalezieniem szczątków obiektu w miejscowości Zamość pod Bydgoszczą". Podano, że wnioski raportu wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który zgodnie z ustawami: o obronie Ojczyzny i ochronie granicy państwowej odpowiada za ochronę przestrzeni powietrznej RP".

Radio RMF FM podało, powołując się na nieoficjalne informacje, że ze wstępnych ustaleń Instytutu Technicznego Wojsk Lądowych wynika, iż w Zamościu koło Bydgoszczy znaleziono pocisk manewrujący Ch-55; zaznaczono, że pocisk prawdopodobnie przyleciał zza wschodniej granicy Polski, a polska armia nie ma takiego uzbrojenia na wyposażeniu ani w magazynach.(PAP)

autor: Roman Skiba