Zachodni politycy najwyraźniej zdali sobie sprawę, że dotychczasowe sankcje na Rosję, choć utrudniające nieskrępowany rozwój, jednak nie hamujące go, to za mało. I zaczynają rozważać, jak mocniej uderzyć w biznes Putina, by ten nie miał czym finansować swych kolejnych wojennych awantur.
Japoński cios w machinę wojenną Kremla
Pierwszy sygnał o szykowanym nowym uderzeniu w energetyczne interesy Rosji dotarł zza oceanu, a jak donosi agencja Bloomberg, administracja odchodzącego prezydenta Bidena rozważa nałożenie na Rosję kolejnych sankcji. Ich celem ma być rosyjska ropa naftowa, która nadal beztrosko płynie do wielu krajów, między innymi dzięki „flocie cieni”, czyli mrowiu starych i zdezelowanych tankowców, pływających po świecie pod różnymi banderami.
Po woli budzi się też Europa, w której unijny urzędnicy nagle odnotowali fakt, że import rosyjskiego gazu LNG nie dość, ze nie maleje, to jeszcze rośnie, przewyższając już jego ilości, jakie sprowadzane są z USA. Lecz gdy w Europie dopiero zaczyna się o tym mówić, ostre uderzenie w imperium Putina nadchodzi z drugiej strony świata. Za rosyjski gaz postanowiła zabrać się Japonia.
Kraj ten dotychczas był wiernym rosyjskim klientem, a to głównie za sprawą najnowszej rosyjskiej inwestycji gazowej, czyli zakładu produkcji LNG Sachalin II. Położony blisko japońskich wysp stanowił doskonałe miejsce, skąd kraj ten mógł importować gaz, tym bardziej, że w jego budowę zainwestowały również japońskie firmy. Ale to się właśnie kończy.
Odcinają się od gazu z Rosji
Jak informuje Reuters, Japonia poważnie rozważa zakończenie gazowej współpracy z Rosją i wybranie innych, bardziej pewnych geopolitycznie klientów, głównie z USA, Malezji, Australii i Omanu. Pierwsze rozmowy na ten temat miały się już rozpocząć.
- Utrzymanie obecnego poziomu dostaw może być problematyczne ze względu na porozumienie między krajami G7 w sprawie zmniejszenia zależności od rosyjskich surowców energetycznych – tłumaczy Reuteresowi powody japońskiej decyzji jeden z rządowych urzędników.
Japończycy jednak doskonale przygotowali się do podjęcia tej brzemiennej w skutki decyzji. Według wyliczeń dziennikarzy The Moscow Times, rosyjski gaz zastąpić chcą bowiem odnawialnymi źródłami energii, a jak się okazuje, są na bardzo dobrej drodze. Tokio chce do 2030 roku zmniejszyć udział gazu w krajowej produkcji energii z 33 do 20 proc., a w miejsce to produkcja energii odnawialnej wzrosnąć ma z 26 do 38 proc. Ograniczenie zakupu rosyjskiego paliwa będzie z pewnością sporym ciosem w machinę wojenną Putina, bowiem do tej pory to właśnie Japonia była największym odbiorcą gazu z zakładu Sachalin 2, kupując niemal 60 proc. całej produkcji.