Kijów chce rozmawiać tylko z Waszyngtonem

Wczoraj delegacja ukraińska spotkała się z przedstawicielami USA, skupiając się na tematach takich jak ochrona infrastruktury krytycznej, energetyka i warunki ewentualnego zawieszenia broni. Minister obrony Ukrainy Rustem Umerow ocenił rozmowy jako „produktywne i celowe”. W skład ukraińskiej delegacji weszli eksperci od energetyki, marynarki wojennej i sił powietrznych.

Jednocześnie ukraińscy urzędnicy podkreślili, że nie zamierzają prowadzić żadnych bezpośrednich rozmów z Rosją w Er-Rijadzie. To wyraźna deklaracja, że Ukraina chce rozmawiać wyłącznie z Zachodem.

USA dziś rozmawiają z Rosją

Dziś, 24 marca, amerykańska delegacja kontynuuje rozmowy – tym razem z rosyjskimi przedstawicielami. W agendzie znalazły się kwestie zawieszenia broni w rejonie Morza Czarnego, wolnego handlu zbożem i paliwem, a także mechanizmy weryfikacji przestrzegania rozejmu i ewentualne rozmieszczenie sił pokojowych.

Choć rozmowy trwają, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow studzi emocje: „Nie ma co się łudzić szybkim pokojem – to dopiero początek długiego procesu”.

Rosja ostrzega przed "iluzją pokoju"

Moskwa oficjalnie nie odrzuca dialogu, ale zastrzega, że żadne „zamrożenie konfliktu” nie będzie rozwiązaniem, jeśli nie zostaną spełnione jej polityczne żądania. W komunikacie rosyjskiej delegacji czytamy o potrzebie „demontażu ideologicznych podstaw kijowskiego reżimu” i „prawdziwej denazyfikacji”. Zdaniem Kremla, sam rozejm bez głębokich zmian politycznych na Ukrainie to tylko przerwa przed kolejną rundą wojny.

Czy świat się zbliża do końca wojny – czy tylko do nowego jej etapu?

Rozmowy w Er-Rijadzie pokazują, że dyplomacja wciąż żyje, ale zaufania między stronami jest jak na lekarstwo. Ukraina liczy na sprawiedliwy i trwały pokój we współpracy z Zachodem. Rosja domaga się głębokich zmian w ukraińskim systemie. A USA próbują balansować między jednym a drugim. Jedno jest pewne – 24 marca to dzień, w którym ważą się losy przyszłości wojny w Europie. Ale do prawdziwego przełomu droga jeszcze daleka.

Sławomir Biliński