Licząca przed wojną ponad 600 mieszkańców Basiwka znajduje się parę kilometrów od granicy z rosyjskim obwodem kurskim, około 50 km na północny zachód od stolicy obwodu – Sum.

Wojska Putina od lat zawzięcie ostrzeliwują ten region, niszcząc przygraniczne miejscowości. Jeszcze niedawno ukraińsko-rosyjską granicę w obwodzie sumskim forsowały jedynie małe grupy dywersyjne. Ostatnio jednak Rosjanie ruszyli z obwodu kurskiego, przechodząc do szerzej zakrojonego natarcia. Ukraińskie władze musiały ewakuować z tych terenów niemal 50 tys. cywilów.

Walki na granicy Rosji z Ukrainą w obwodzie sumskim

W niedzielę rosyjskie MON podało, że Ukraińcy zostali wypchnięcie z Basiwki, a miejscowość znajduje się pod ich kontrolą. Oświadczeń Kremla nie potwierdzają jednak ani Ukraińcy, ani niezależni obserwatorzy. Amerykański think tank Instytut Badań nad Wojną (ISW) twierdzi, że Rosjanie zajmują obecnie tylko południe Basiwki.

Rusłan Mikuła z serwisu Deep State relacjonował w serwisie Suspilne, że Rosjanie próbują zająć zrujnowaną wieś, atakując małymi grupami. Ale póki co bez pełnego sukcesu. Dlaczego są tak zdeterminowani, by ją zdobyć?

Walki o Basiwkę. "Nie jest strategiczna, ale ważna dla rosyjskiej armii"

– Są tam schrony, piwnice, okopy, wykopane zwłaszcza w ciągu ostatnich sześciu miesięcy (przez ukraińską armię – red.). To dobra "twierdza" dla wroga, by z niej prowadzić działania szturmowe w kierunku Junakiwki (sąsiedniej wsi – red.) – wyjaśniał.

Zwrócił uwagę, że w innych przygranicznych wsiach – Żurawce, Weseliwcach czy Noweńke – po prostu nie ma nawet piwnic, w których można by się schować przed ostrzałem.

– Właśnie dlatego szturmują Basiwkę. Tam jest schronienie, tam można dowieźć zaopatrzenie. Wioska nie jest położona zbyt strategicznie, ale mimo to ważna dla rosyjskiej armii – podsumował.