Rząd Olafa Scholza utracił wotum zaufania

Kierowana przez Olafa Scholza koalicja rządowa SPD, Zielonych i FDP utraciła większość po dymisji w listopadzie ministra finansów Christiana Lindnera z FDP. Przegrane głosowanie w sprawie wotum zaufania jest jedynym zgodnym z konstytucją sposobem na doprowadzenie przez kanclerza do przyspieszonych wyborów. Mniejszościowy rząd Scholza pozostanie na stanowisku do czasu ukonstytuowania się nowego parlamentu, co musi nastąpić najpóźniej 30 dni po wyborach.

Bezpośrednio po głosowaniu w Bundestagu Scholz udał się do pałacu Bellevue, siedziby prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, z wnioskiem o rozwiązanie Bundestagu. Głowa państwa na podjęcie decyzji ma czas do 6 stycznia. Steinmeier sygnalizował już wcześniej gotowość do przedterminowego zakończenia kadencji parlamentu. Przyspieszone wybory mają się odbyć 23 lutego, siedem miesięcy przed przepisowym terminem.

W imiennym głosowaniu w poniedziałek 349 deputowanych odrzuciło wniosek o wotum zaufania, a 207 udzieliło kanclerzowi poparcia; 116 wstrzymało się od głosu. Koalicyjny rząd SPD, Zielonych i FDP sprawował władzę od grudnia 2021 r.

Miała być modernizacja, został niepokój

Jak przypomniały niemieckie media, koalicja obejmowała władzę pod hasłami postępu i modernizacji kraju. "Z czasem niewiele zostało z ducha optymizmu i spójności, który charakteryzowały tworzenie tego rządu" - napisał w poniedziałek portal tagesschau.

W debacie poprzedzającej głosowanie Scholz ostro atakował niedawnego koalicjanta, Wolną Partię Demokratyczną (FDP). Kierowani przez ministra finansów Christiana Lindnera liberałowie "tygodniami sabotowali" prace szkodząc nie tylko rządowi, ale i demokracji – powiedział. Jak zaznaczył, kraj potrzebuje inwestycji w gospodarkę i wojsko, a sprzeciw Lindnera wobec powiększenia deficytu budżetowego uniemożliwił pozyskanie potrzebnych środków. Lindnerowi brak "moralnej dojrzałości" – dodał kanclerz.

Merz o Scholzu: "Czysta bezczelność"

Lider chadeckiej opozycji Friedrich Merz nazwał wystąpienie kanclerza "czystą bezczelnością". Jego zdaniem rząd pozostawia kraj pogrążony w "największym kryzysie gospodarczym od II wojny światowej". Merz podkreślił, że Niemcy drugi rok z rzędu są w recesji i zarzucił kanclerzowi zadłużanie kraju kosztem kolejnych pokoleń. Wytknął mu też, że w jego wystąpieniu ani razu nie padło wyrażenie "konkurencyjność gospodarki".

Oskarżył też Scholza o kompromitowanie Niemiec w UE i unikanie zajmowania stanowiska w ważnych kwestiach.

W badaniu Instytutu INSA z 14 grudnia najwięcej Niemców zagłosowałoby w najbliższych wyborach parlamentarnych na chadeków (CDU/ CSU) - 31 proc. Na drugim miejscu znalazła się prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (20 proc.), a na kolejnym - socjaldemokraci (17 proc.). Na Zielonych oddałoby głos 11 proc. ankietowanych. Lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) otrzymałby 8 proc. Na granicy progu wyborczego oscylują liberałowie (FDP - 5 proc.) i Partia Lewicy - 3 proc. głosów.

Wybory w Niemczech

Dr Agnieszka Łada-Konefał, wiceszefowa Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich, zapytana przez PAP o możliwe koalicje po przedterminowych wyborach do Bundestagu 23 lutego, wskazała na powrót Wielkiej Koalicji, czyli sojuszu chadecji i SPD pod przewodnictwem kanclerza Friedricha Merza.

"W przypadku partii demokratycznych i centrowych jedyną opcją jest Wielka Koalicja – sojusz chadecji i socjaldemokracji, przy czym chadecja będzie silniejszym partnerem i wystawi swojego kandydata na kanclerza. Wszystko wskazuje na to, że będzie to lider CDU, Friedrich Merz" – powiedziała ekspertka.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)