Widać, że ostatnia europejska aktywność amerykańskiego miliardera, Elona Muska, mocno dała się Niemcom we znaki. Nienawykli najwyraźniej do tego, że ktoś może mieć inne zdanie i głośno je wyrażać, zaprotestowali, a państwowe instytucje podjęły drastyczne kroki.

Niemiecka armia przegrała z Muskiem. Zarządziła odwrót

Swe oburzenie na działania, a głównie słowa Elona Muska jako pierwsze postanowiły wyrazić niemieckie instytucje naukowe. Widząc, że na należącej do niego platformie społecznościowej „X” coraz trudniej jest blokować pewne niepodobające się treści, a swoboda wypowiedzi osiąga niespotykane dotychczas rozmiary, naukowcy postanowili zaprotestować. W specjalnym oświadczeniu, podpisanym przez władze 60 niemieckich uczelni, uznały, iż zrezygnowanie z usług platformy „X” wyśle sygnał „do komunikacji opartej na faktach i przeciwko siłom antydemokratycznym”.

„Ostatnie zmiany na X – od algorytmicznego wzmacniania prawicowych treści populistycznych po ograniczenie zasięgu – są dla organizacji nie do przyjęcia. Na platformie nie ma już wartości promujących różnorodność, wolność i naukę” – napisały uczelnie.

Rzecznik Uniwersytetu w Poczdamie, który zainicjował ogólnoniemiecką akcję, Silke Engel wyjaśniła, skąd taka decyzja. Wyznała, iż „pod pozorem rzekomej wolności słowa brak umiaru otworzył drzwi nienawiści, dezinformacji i manipulacji”. W ślad za naukowcami swe konta na X zaczęły kasować niektóre związki zawodowe, Federalny Trybunał Sprawiedliwości, a we środę do grona tego dołączyło Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Bundeswehra. Niemieccy wojskowi uznali, że „nie są zbyt zadowoleni” z komunikacji w mediach Muska, gdzie wymiana argumentów ma, ich zdaniem, stawać się „coraz trudniejsza”. Wojsko co prawda nie zamyka swych kont i zostawia sobie prawo do odpowiadania w ważnych sprawach, ale w codziennej komunikacji zamierza przenieść się na Instagram, WhatsApp i Youtube.

Elon Musk podpadł Niemcom

Skąd taka nagła decyzja dziesiątków niemieckich instytucji i czym przyszły doradca Donalda Trumpa tak wkurzył naszych zachodnich sąsiadów? Z jednej strony zarzuca mu się sterowanie algorytmami, które mają promować prawicowe treści, dotąd w wielu przypadkach spychane w cień, a z drugiej Niemców rozsierdził wywiad, jakiego udzielił Musk.

W rozmowie z „Welt am Sonntag” amerykański miliarder oficjalnie wsparł prawicową AfD, którą uznał za „jedyny ratunek przed upadkiem Niemiec”. A choć dla Polski wiele postulatów AfD wydaje się być groźnych, to Amerykanin skupił się głównie na gospodarce.

- Niemcy znajdują się w krytycznym punkcie – ich przyszłość balansuje na granicy gospodarczego i kulturowego upadku. Alternatywa dla Niemiec jest ostatnią iskierką nadziei dla tego kraju – mówił Musk.

W jego ocenie, tylko ta partia zrozumiała, że wolność gospodarcza jest „nie tylko pożądana, ale wręcz konieczna” i wsparł jej pomysły deregulacji gospodarki. Poparł również pomysł powrotu Niemiec do energii atomowej. U naszych zachodnich sąsiadów od razu oskarżono go o próbę wpływania na wybory, które odbędą się już w lutym. Za Odrą panuje dość powszechne oburzenie po wywiadzie Muska, jednak nikt nie zadaje sobie pytania, czy tak samo należałoby się oburzać na próby ingerencji w politykę innych europejskich państw. A tej w ostatnich latach, bynajmniej nie w wykonaniu Muska, a polityków dużych, europejskich państw, bynajmniej nie brakowało.