Przyjęcie nowych przepisów było niespodzianką dla rosyjskich uczestników rynku. Co prawda, ustawa o regulacji rynku winiarskiego znalazła się w parlamencie jeszcze w 2017 roku. Po dwóch czytaniach była jeszcze dopracowywana, aż wreszcie 2 lipca podpisał ją prezydent Władimir Putin i po oficjalnej publikacji 6 lipca nowe prawo weszło w życie.

Niemal natychmiast koncern wyrobów luksusowych LVMH, właściciel słynnych marek Dom Perignon i Veuve Clicquot ogłosił, że wstrzymuje transporty do Rosji. Koncern uznał, że rosyjskie przepisy nakazują teraz producentom zagranicznym, by nazywali swe wyroby "winem musującym". Później okazało się, że dostawy nie zostaną wstrzymane, a producent poinformował, że podporządkuje się wymogom ustawy.

Powodem burzy jest zawarta w ustawie zmiana definicji: zamiast określenia "wina musujące (szampan)", którego wcześniej używali importerzy do oznaczania swoich wyrobów, teraz mowa jest o "winie musującym, w tym szampanie rosyjskim". W praktyce oznacza to, że na małej etykietce z tyłu butelki na szampanie z zagranicy musi znaleźć się określenie "wino musujące". "Szampan rosyjski" to tylko szampan, który powstał w Rosji. Na markowych etykietkach z frontu pozostanie słowo "champagne", zastrzeżone dla produkcji z Francji.

Reklama

Autorzy ustawy zapewniają, że jej celem jest ujednolicenie wymogów dla wyrobów alkoholowych z Rosji i zagranicy i wspieranie rodzimej branży winiarskiej. Ta rozwija się intensywnie w ostatnich latach, w czym uczestniczą m.in. biznesmeni z otoczenia prezydenta Władimira Putina. W 2020 roku firma miliardera Jurija Kowalczuka, uważanego za przyjaciela prezydenta, kupiła słynną krymską wytwórnię win Massandra. W 2017 roku struktury Kowalczuka nabyły zakłady Nowyj Swiet na anektowanym Krymie - jeden z najstarszych zakładów winiarskich na półwyspie.

Sam Putin w styczniu br. wspomniał - na marginesie głośnego materiału śledczego o jego domniemanej posiadłości pod Gelendżykiem - że mógłby po odejściu ze stanowiska zająć się winiarstwem, "nie jako biznesem, a jako sposobem działalności". Co prawda, wymienił w tym kontekście nie Kowalczuka, a innego biznesmena, swego doradcę Borisa Titowa, właściciela zakładów Abrau Durso na Kaukazie. Tam właśnie - gdy na miejsce carskich winnic w Abrau Durso utworzono sowchoz - powstało w latach ZSRR wino musujące Sowieckoje Szampanskoje, od tej pory nieodłączny element obchodów Nowego Roku. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow broniąc ustawy o "rosyjskim szampanie" przekonywał m.in., że nazwa trunku to "dawna sprawa", która "pochodzi jeszcze z czasów radzieckich".

Spór o słowo "szampanskoje" to najgłośniejszy element nowej ustawy, ale stwarza ona również inne problemy. Wprowadza bowiem zmiany w sposobie klasyfikowania produkcji winiarskiej. Importerzy będą musieli na nowo certyfikować swoją produkcję w Rosji i ta procedura dotyczyć będzie około 20 tysięcy marek win. Oznacza to konieczność sprowadzenia do Rosji ich próbek i przeprowadzenia badań laboratoryjnych każdej z nich.

Poza tym, nowa ustawa wprowadza nazwę "koniak Rosji". Takie określenie nadawane będzie trunkom wyprodukowanym wyłącznie z rosyjskich winogron. Tymczasem, tak jak "szampan", również i "koniak" jest nazwą zastrzeżoną dla brandy produkowanej we Francji, w departamencie Charente. Niedawno Armenia zgodziła się na stopniowe rezygnowanie z nazwy "koniak" do oznakowania swojego słynnego trunku.

O kwestii stosowania obu nazw w Rosji mowa była po jej wstąpieniu do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Wówczas, w 2013 roku, Federalna Służba Regulacji Alkoholu oceniła, że nazwy trunków zapisywane cyrylicą oznaczają rodzaj produkcji, a nie miejsce jej pochodzenia. Rosja zaś ze swej strony nie zamierza kwestionować praw Francji do nazw: "Cognac" i "Champagne" - wyjaśniał wówczas regulator.

Do Rosji, według danych prasy gospodarczej, co roku sprowadzanych jest 50 mln litrów importowanego wina musującego i szampana. Wśród nich tylko 13 procent pochodzi z Francji. Udział LVMH w tych dostawach nie przekracza 2 procent, co oznacza, że ten markowy szampan spożywa nie więcej niż 1 mln Rosjan.