Obawy przed – jak się wydaje – nieuchronnym wkroczeniem Rosji na Ukrainę nasiliły się w ciągu ostatniego tygodnia. Sojusznicy z NATO wysłali okręty i myśliwce, by wesprzeć Ukrainę, podczas gdy USA postawiły w stan gotowości 8,5 tys. żołnierzy i nakazały rodzinom wszystkich amerykańskich pracowników ambasady opuszczenie kraju.

Sytuacja jest napięta. Po aneksji Krymu w 2014 roku, nie można wykluczyć możliwości inwazji. Jeśli do niej dojdzie, Ukraina będzie potrzebowała wsparcia ze strony reszty Europy i NATO. Od 2014 roku Ukraina stopniowo zwiększała swoje wydatki na cele wojskowe, co sprawiło, że pod względem udziału w PKB zrównała się niemal z wydatkami Rosji.

Armia rosyjska jest potężną siłą

Ale Rosja utrzymuje jedne z największych sił zbrojnych na świecie i posiada istotną przewagę na niemal każdym polu. Pod względem aktywnego personelu armia rosyjska jest piątą co do wielkości na świecie. Dla porównania, armia Ukrainy plasuje się na 22 miejscu.

Reklama

Głównym żądaniem Rosji jest powstrzymanie ekspansji NATO. Prezydent Rosji Władimir Putin zażądał gwarancji, że Ukraina nigdy nie zostanie dopuszczona do sojuszu, i zażądał wycofania się z Europy Wschodniej. To oczywiście jest nie do przyjęcia dla sojuszników. W odpowiedzi James Stravridis sugeruje przyjęcie z otwartymi ramionami do NATO dwóch innych narodów: Szwecji i Finlandii. Pod koniec zeszłego roku rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wyraziło niezadowolenie z pomysłu przystąpienia któregoś z nich do sojuszu. Ich członkostwo dałoby Putinowi jasno do zrozumienia, że nie ma on karty weta, jeśli chodzi o rozszerzanie demokratycznego sojuszu.

Wszechobecny szum medialny sprawia, że wydaje się, iż inwazja jest nieunikniona. Ale co z innym scenariuszem, w którym deeskalacja jest bardziej prawdopodobna? Taki tok przedstawia Leonid Bershidsky. W skrócie, Putin zastawił pułapkę na Gruzję w 2018 roku, aby wykonać niszczycielski pierwszy ruch i – biorąc pod uwagę dozbrajanie wojsk Ukrainy – być może miał nadzieję na ponowną prowokację. Zamiast tego prezydent USA Joe Biden z powodzeniem wyprzedził cios, umożliwiając zachodnim dostawom broni przemieszczanie się na Ukrainę i osłabiając rosyjskie akcje i walutę. Teraz, gdy Putin jest w odwrocie, korzystne dla Kremla byłoby przeczekanie kryzysu i podważenie wiarygodności USA.

Z kolei Andreas Kluth stawia tezę, że być może Putin celowo stworzył kryzys, w którym wszystko jest możliwe. W ten sam sposób, w jaki kot Schrodingera jest jednocześnie martwy i żywy, Putin jest w permanentnej superpozycji atakowania i nieatakowania, infiltrowania i nieinfiltrowania – i ma na sobie uwagę całego świata. To jednak nie może trwać wiecznie.

Kryzys energetyczny w Europie

Tymczasem napięcia występują i na innym obszarze: trwa kryzys energetyczny w Europie. Europa importuje około 40 proc. swojego gazu z Rosji i jeśli wojna doprowadziłaby do utraty wszystkich tych dostaw, region byłby zmuszony do podjęcia drakońskich środków. Javier Blas ostrzega, że wysokie ceny gazu staną się nową tendencją, a nie jednorazowym zjawiskiem. Nie można się czuć pewnie i bezpiecznie nawet w Stanach Zjednoczonych, jako że Rosja ma również możliwość zakłócenia światowych rynków ropy naftowej, co bezpośrednio uderzyłoby w Amerykanów. Meghan O'Sullivan wyjaśnia, że ta opcja może mieć mniej negatywnych skutków dla Rosji. Może być łatwiej zamaskowana pod postacią np. eksplozji rurociągu lub katastrofy ekologicznej.

Atak na fortuny kremlowskiej kliki

Jak więc Zachód powinien się przeciwstawić? Jak pisze redakcja Bloomberga, jedność jest jego najsilniejszą bronią. Andreas Kluth zauważa, że Europa nie wygląda teraz na zjednoczoną, szczególnie w obliczu niemieckiej troski o „dialog”. W rzeczywistości, choć rząd wciąż boryka się ze skandalem Partygate [urządzania imprez na Downing Street 10 mimo wprowadzenia obostrzeń pandemicznych – przyp. red.], Wielka Brytania odgrywa rolę dorosłej osoby w pokoju, po podjęciu niezwykle jasnej decyzji dyplomatycznej o dostarczeniu 2000 sztuk najnowocześniejszej broni przeciwpancernej N-LAW na Ukrainę – komentuje Martin Ivens.

Jeśli Zachód zdoła się zebrać, by podjąć skoordynowaną reakcję, wyzwaniem będzie ukaranie Putina w języku, który rozumie najlepiej – poprzez jego portfel i portfele jego przyjaciół. Max Hastings przekonuje, że choć sankcje gospodarcze wobec Rosji jako kraju są słuszne, to nie są wystarczające: „Jedyną sensowną bronią jest atak na fortuny i styl życia kremlowskiej kliki gangsterów, posiadane i inwestowane na całym świecie”.

Trudno jest wskazać, gdzie konkretnie na świecie znajduje się szemrane bogactwo Rosji i do kogo ono należy, ale w tym momencie można bezpiecznie powiedzieć, że jest tego sporo. Jedno z badań z 2017 roku sugeruje, że rosyjskie bogactwo w spółkach offshore stanowiło 54,5 proc. PKB.

Jednym ze sposobów dotarcia do portfela Rosji byłoby odcięcie jej od systemu Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication, czyli SWIFT, który służy do transgranicznego transferu pieniędzy lub rozliczania transakcji papierami wartościowymi. Waluta i gospodarka autokracji, która została pozbawiona dostępu do SWIFTa, stanęłyby w miejscu. Ale Timothy O'Brien sugeruje, że to może nie wystarczyć, by dotrzeć do samego Putina. Jak sugerują raporty z afer Pandory i Panama Papers, Putin ukrywa swoje bogactwo – i udziały w przedsiębiorstwach państwowych – w sieciach kontrolowanych przez członków rodziny i bliskich doradców. Aby doprowadzić do tego, że Putin odczuje taki sam finansowy ból jak jego współobywatele, jeśli kraj zostanie zablokowany przed SWIFTem, Zachód musiałby zidentyfikować jego sieci i zamrozić konta znajdujące się poza Rosją. Byłoby to trudne. Ale byłoby warto.