Choć napięcie narastało od dawna, Zachód przystąpił do nakładania sankcji ekonomicznych na Rosję dopiero po uznaniu przez Kreml niepodległości „republik donieckiej i ługańskiej”. Niemieckie ministerstwo gospodarki ogłosiło wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2, a USA obłożyły sankcjami operatora gazociągu. Niestety pozostałe działania Zachodu zrobiły już mniejsze wrażenie. Pierwsze amerykańskie obostrzenia, nie licząc tych personalnych, dotyczyły jedynie dwóch rosyjskich banków oraz obrotu rosyjskimi obligacjami. Wielka Brytania objęła restrykcjami pięć banków i trzech oligarchów, w tym Igora i Borisa Rotenbergów, którzy mają być ściśle powiązani finansowo z Putinem. UE wzięła na cel deputowanych do Dumy, którzy zagłosowali za „niepodległością” samozwańczych republik, a także nałożyła na nie embargo handlowe. Jak można było się domyśleć, te selektywne i bardzo ograniczone restrykcje nie skłoniły Putina do zmiany polityki. Dziś już wiemy – Rosja zaatakowała Ukrainę.

Czemu nie zadziałało

Sankcje gospodarcze bywają naprawdę skuteczne, muszą jednak być skoordynowane, przemyślane i bolesne. Niestety także dla państw je nakładających. Jeśli wśród tych ostatnich nie ma gotowości do poświęcenia swoich interesów, skuteczność będzie zapewne mizerna – tak jak było z restrykcjami nałożonymi na Rosję po aneksji Krymu w 2014 r. Przedłużane kilka razy, ostatnio do lata tego roku, nie okazały się przesadnie dotkliwe. Zamrożono aktywa 185 osób i zabroniono im wjazdu na teren UE. Zakazano eksportu broni oraz produktów podwójnego zastosowania, odcięto niektóre rosyjskie instytucje finansowe od unijnych rynków kapitałowych. Dalej idące ograniczenia, z zakazem importu towarów włącznie, objęły jedynie Krym. Rosja wprowadziła wtedy zresztą własne embargo na towary z UE, co wiele firm obchodziło, eksportując formalnie na Białoruś, z której unijne produkty szły dalej na wschód.
Sztandarowym przykładem braku skuteczności są próby dyscyplinowania Korei Północnej – niemal zupełnie odciętej od obrotu międzynarodowego, a jednak wciąż zagrażającej swojemu południowemu sąsiadowi. Reżim Kimów znalazł sobie potężnego protektora w postaci Chin, którym na rękę jest utrzymywanie Półwyspu Koreańskiego w stanie ciągłego napięcia. Także dekady gospodarczego ostrzału Kuby przez Amerykanów nie zniszczyły Fidela Castro – on też miał swoich protektorów.
Reklama