"USA i UE ramię w ramię, wraz z szeroką koalicją partnerów na całym świecie, pracują nad zapewnieniem Ukrainie możliwości samoobrony - obrony swoich obywateli, swojego terytorium i prawa wyboru własnej drogi. (...) Wspólnie zamrażamy środki tych, którzy finansują agresję. Zaawansowane sankcje i ograniczenia eksportu przyczyniają się do zmniejszenia zdolności Rosji w prowadzeniu wojny. Finanse Kremla skurczyły się do takiego poziomu, że musi on wybierać między przeznaczaniem środków na wojnę a potrzebami własnych obywateli" - ocenił Blinken w krótkim oświadczeniu dla prasy.

Szef amerykańskiej dyplomacji zapowiedział, że tematem jego wtorkowych rozmów z przedstawicielami UE będą sposoby na dalsze uniezależnianie się Wspólnoty od rosyjskich surowców energetycznych.

Towarzyszący Blinkenowi wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych Josep Borrell zwrocił z kolei uwagę, że "Chiny mają moralny obowiązek przyczynić się do sprawiedliwego pokoju, nie mogą stać po stronie agresora, nie mogą militarnie wspierać agresora".

"Putin nadal eskaluje konflikt, pomimo że nic nie osiągnął. Jego najnowsza gra z przesunięciem broni nuklearnej na Białoruś jest nową eskalacją, która nakłada bezpośrednie zagrożenie dla europejskiego bezpieczeństwa. Nastąpiło to - co jest ironią - po tym, gdy prezydent Xi odwiedził Moskwę i wspomniał o potrzebie pokoju. Zgodzili się co do tego, że nie można umieszczać broni jądrowej poza granicami kraju" - dodał szef unijnej dyplomacji.

Reklama

W poniedziałek wieczorem Borrell spotkał się w Brukseli z szefem MSZ Ukrainy Dmytro Kułebą.

"Będziemy nadal wspierać Ukrainę tak długo, jak to będzie konieczne i nadal będziemy nakładać wysokie koszty na Rosję, dopóki nie zaprzestanie ona agresji" - zaznaczył po spotkaniu.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz i Łukasz Osiński (PAP)