Pierwszy prezydent niepodległej Ukrainy Leonid Krawczuk – jako reprezentant partyjnej nomenklatury – był produktem pierestrojki i rozkładu ZSRR.
Jego następca Leonid Kuczma reprezentował krzepnący układ oligarchiczny, a z biegiem czasu stał się głównym rozgrywającym między rosnącymi w siłę klanami biznesowymi z Kijowa, Dniepropietrowska (przemianowanego na Dniepr po Rewolucji Godności w 2014 r.) i Doniecka. Trzeci prezydent, Wiktor Juszczenko, miał za sobą doświadczenie na stanowisku premiera w systemie Kuczmy i bonus w postaci deklarowanej orientacji na Zachód. Czwartego, Wiktora Janukowycza, od biedy dałoby się uznać za hybrydę oligarchy, nomenklatury i kryminału. Z kolei obecnego, Petra Poroszenkę, można nazwać oświeconym reprezentantem wielkiego biznesu. Takim, który uwłaszczał się na państwie, ale z pewnym umiarem i jakimś planem na zmiany w kraju.
Na ich tle urodzony w 1978 r. Wołodymyr Zełenski, który według ostatnich sondaży Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS) przed zaplanowanymi na niedzielę wyborami cieszy się poparciem od 65 do 72 proc. wyborców, to czysta karta. Albo precyzyjniej: nie tyle czysta karta, ile technologia polityczna, której nie sposób jednoznacznie zdefiniować poprzez pryzmat nielicznie składanych deklaracji.
Do tego środowisko faworyta wyborów to raczej patchwork skrajnie odległych od siebie postaci niż logiczny klucz kadrowy, który mógłby dać odpowiedź na pytanie, jak będzie wyglądała jego polityka. W powszechnej ocenie ta technologia jest realizowana świadomie, a została napompowana pieniędzmi i wpływami oligarchy Ihora Kołomojskiego, który po obaleniu Wiktora Janukowycza w 2014 r. zaangażował prywatne pieniądze w obronę południowej i wschodniej części kraju przed separatyzmem i którego bastionem jest dziś trzecie miasto na Ukrainie – Dniepr. Z kolei najbliższym doradcą merytorycznym i twarzą Zełenskiego ma być Dmytro Razumkow, który jeszcze w 2014 r. pracował na rzecz janukowyczowskiej Partii Regionów. To on – poza rolą prasowca – stara się publicznie kreślić zręby programu.
Reklama
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP