Aktywność wspieranych przez Rosję sił separatystów w Donbasie w ostatnim czasie wzrasta - ocenił dowódca w opublikowanej w czwartek rozmowie z portalem Donbas Realii (projekt Radia Swoboda). Według niego Kreml wydał rozkaz wzmożenia aktywności, by "zmusić nie tylko Ukrainę, ale też pewnie cały świat", do przystania na rosyjskie warunki. "Przyzwyczailiśmy się do tego, mamy do tego spokojny stosunek. I dajemy godny odpór" - zaznaczył Pawluk.
W ubiegłym tygodniu główny zarząd wywiadu ministerstwa obrony Ukrainy poinformował, że kontrolowane przez Rosję siły w Donbasie zwiększają gotowość bojową i prowadzą duże manewry z udziałem rezerwistów. Jak dodano, rozpoczęły się tam duże ćwiczenia dowódczo-sztabowe z udziałem rezerwy, jednostek struktur siłowych i administracji. Według ukraińskiego wywiadu kontrolę nad ćwiczeniami sprawuje Rosja.
Generał Pawluk podkreślił, że na niekontrolowanym przez Kijów terytorium "stale prowadzone są działania przygotowawcze". "Szczególnie zaktywizowano je w ostatnich miesiącach. (Obejmuje) to zaangażowanie Rosjan jako instruktorów, jak i pobór zmobilizowanych zasobów" - wskazał. Jak dodał, prowadzone są ćwiczenia o charakterze ofensywnym; "pewnie po to, by móc wykorzystać (te siły) podczas ataku zbrojnych formacji rosyjskich na nasze pozycje".
Dowódca poinformował też o rosnącej liczbie rosyjskich wojskowych instruktorów, którzy m.in. mają szkolić snajperów, saperów czy jednostki artyleryjskie. Zwrócił uwagę na wzmacnianie dzięki rosyjskim fachowcom i sprzętowi systemu walki elektronicznej i obrony przeciwlotniczej - "szczególnie po pojawieniu się w strefie działań bojowych Bayraktarów". Pod koniec października Ukraina poinformowała, że jej siły w Donbasie po raz pierwszy wykorzystały w działaniach bojowych ten turecki dron.
W opinii ukraińskiego generała siły separatystów nie są w stanie samodzielnie, bez wsparcia Rosji, przeprowadzać "działań na szeroką skalę". Oznajmił również, że obecnie strona ukraińska nie obserwuje na terenie samozwańczych republik jednostek gotowych do ofensywy. "Na razie trwa planowe, systemowe przygotowanie (...) obecnie nie widzimy jednostki, która będzie jutro atakować" - powiedział Pawluk.
Zaznaczył przy tym, że Ukraina opracowuje "wszystkie warianty możliwych działań". "To zarówno atak nielegalnych zbrojnych formacji, wzmocnionych przez rosyjskie oddziały, jak i możliwość wtargnięcia rosyjskich regularnych wojsk ze strony północnej granicy naszego państwa" - kontynuował.
W ocenie Pawluka obecnie skala koncentracji rosyjskich sił przy granicach ukraińskich nie jest tak duża jak wiosną. Wtedy były to 53 bataliony, a obecnie 40, a z nich nie wszędzie pozostawiono skład osobowy - przekazał. "To nie taka pięść, którą można +złamać+ Ukrainę. Szczególnie teraz" - oznajmił.
"To można było zrobić w 2014 roku, ale teraz mamy do pół miliona ludzi, którzy mają doświadczenie w działaniach bojowych. Nie wszyscy są gotowi, ale bardzo wiele osób, które przeszły mobilizację, które naprawdę poszły wykonywać zadania, kierując się sercem, jest gotowych" - wskazał. "Najważniejsze, by nas nie zawiedziono na tyłach. Na przodzie wytrwamy" - podsumował generał Pawluk.