"Mamy swoje strategie i cieszę się, że Rosja je analizuje. Czy mamy strategię odzyskania teraz Krymu w sposób militarny? Obecnie mamy strategię odzyskania Krymu. W jaki sposób, czy to będzie ścieżka wojenna, czy jakakolwiek inna - to zależy od wielu czynników" - mówił w jednym z programów telewizyjnych.

"Na dziś mogę powiedzieć, że to jest niemożliwe. Jak będzie jutro czy za rok, będziemy obserwować, ale to nie jest takie proste" - dodał, cytowany przez portal Dzerkało Tyżnia.

Daniłow powiedział też, że dla Ukrainy sprawa Krymu i części obwodów donieckiego i Ługańskiego w Donbasie nie jest zamknięta. "To nasza ziemia i spokojnie, w sposób wyważony będziemy robić wszystko, by Krym, jak i okupowane terytoria obwodów donieckiego i ługańskiego, wróciły do domu. I na pewno to zrobimy. W jaki sposób? To będzie zależeć od nas" - podkreślił.

Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny zapewnił, że Ukraina nie rozpatruje obecnie planów przeprowadzenia operacji wojskowej w celu "uwolnienia okupowanych terytoriów" - podaje Dzerkało Tyżnia.

Reklama

Daniłow dodał też, że Ukraina jest odpowiedzialnym państwem i nie może dopuścić do strat wśród cywilnych mieszkańców.

W czwartek również ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow zapewnił, że jego kraj nie planuje żadnej ofensywy ani w Donbasie, ani na Krymie. Kijów opowiada się jedynie za polityczno-dyplomatycznym sposobem rozwiązania konfliktu - oświadczył.

Prezydent Władimir Putin we wtorek na konferencji prasowej powiedział, że w "doktrynalnych dokumentach Ukrainy napisano, że zamierza odzyskać Krym, w tym w sposób wojskowy". Zaproponował, by wyobrazić sobie, że Ukraina jest krajem członkowskim NATO, znajdują się tam - jak to ujął - "nowoczesne systemy ofensywne, takie jak w Polsce i Rumunii" i Ukraina "zaczyna operację na Krymie".

"To jest suwerenne terytorium rosyjskie (...). Wyobraźmy sobie, że Ukraina to kraj NATO i zaczyna tę operację wojskową. Czy mamy walczyć z NATO? Czy ktoś o tym pomyślał?" - mówił Putin.

Cytowany w piątek przez Radio Swoboda ukraiński publicysta Witalij Portnikow zauważa, że "po kilku miesiącach zapewnień, że bezpieczeństwo Rosji zależy od tego, że Ukraina i inne byłe republiki radzieckie nie wejdą do NATO, okazało się, że chodzi tu o Krym".

"To, że po ośmiu latach od rozpoczęcia tej okupacji jej główny inicjator nadal uważa rosyjski status Krymu za jeden z głównych problemów dla bezpieczeństwa Rosji, to już duży postęp" - ocenia. "Konfrontacja z Ukrainą, ultimatum dla Zachodu, militaryzacja kraju - to naturalne skutki syndromu krymskiego" - konstatuje Portnikow. Zaznacza, że problem zostanie rozwiązany tylko, jeśli na Krymie znów zawisną flagi Ukrainy.