"Poprzednia inwazja Władimira Putina na Ukrainę miała charakter reaktywny: była odpowiedzią na dramatyczną proeuropejską rewolucję w Kijowie w 2014 roku, którą Kreml postrzegał jako amerykański atak na żywotne interesy Rosji. Od tego czasu niewiele się jednak zmieniło: aneksja Krymu jest faktem dokonanym, a konflikt na wschodzie Ukrainy znajduje się w ponurym impasie" - wskazuje "Daily Telegraph", analizując dlaczego Putin nagle zdecydował, że musi zaryzykować wielką wojnę, aby zmienić status quo.

"Przyczyna, dla której Putin chce działać akurat teraz, może leżeć w prostym układzie sił. Wojska Rosji są najsilniejsze i najbardziej sprawne od czasów zimnej wojny. Jej finanse publiczne również są w dobrym stanie, a Putin może wierzyć, że jest w stanie ponieść koszty konfliktu i nieuniknionych sankcji" - pisze gazeta, wskazując, że w opinii Rosji Zachód znajduje się w momencie historycznej słabości gospodarczej, militarnej i politycznej.

Jak wskazuje dziennik, jedna z opinii często wyrażanych w Moskwie brzmi, że prezydent USA Joe Biden będzie prawdopodobnie tylko przez jedną kadencję i będzie starał się załagodzić spory z Rosją przed odejściem z urzędu, aby pozostawić Amerykę lepiej przygotowaną do zbliżającego się starcia z dużo poważniejszym przeciwnikiem - Chinami, oprócz tego Wielka Brytania jest pochłonięta wewnętrznymi problemami politycznymi, a europejscy członkowie NATO są podzieleni.

Reklama

"Tymczasem Ukraina powoli rośnie w siłę. Odbudowała swoją armię po upokorzeniu, jakim była rosyjska aneksja Krymu i wojna w Donbasie w 2014 roku. Trwający osiem lat przytłumiony konflikt nie zdołał zmusić Kijowa do przyjęcia pokoju na warunkach rosyjskich, ale dostarczył jego żołnierzom cennych doświadczeń w walce z siłami rosyjskimi" - pisze "Daily Telegraph".

Jak wyjaśnia dalej, dotychczasowa pomoc wojskowa NATO - nawet pociski przeciwpancerne krótkiego zasięgu dostarczone przez Wielką Brytanię - nie podważa dominacji militarnej Rosji, ale Kreml obawia się, że będzie ona słabnąć, jeśli nie zostaną podjęte działania. Jeszcze gorsza, z punktu widzenia Putina, jest obawa, że ukraiński przemysł obronny opracuje rakiety, które będą w stanie sięgnąć w głąb Rosji, stanowiąc środek odstraszający przeciwko Iskanderom.

Gazeta przywołuje opinię Roba Lee, eksperta z amerykańskiego think tanku Foreign Policy Research Institute, który uważa, że z punktu widzenia Kremla koszty wojny są obecnie mniejsze niż ryzyko bezczynności.