„Samo euro nie stanowi końca drogi, tylko jej ważny etap. A celem jest udane kontynuowanie konwergencji przez węgierską gospodarkę” - powiedział Virag.

Za istotne uznał zainicjowanie fachowej i opartej na faktach debaty na temat tego, kiedy i w jaki sposób kraj powinien przyjąć euro. „Termin wprowadzenia euro musimy określić nie na podstawie półprawd i sloganów politycznych, tylko zimnej analizy korzyści i strat” – zaznaczył.

Virag podkreślił, że w sondażach z ostatnich lat poparcie dla wprowadzenia euro na Węgrzech wynosi 60-70 proc., ale gdyby zadać pytanie, czy chcemy, by stopień rozwoju gospodarki węgierskiej osiągnął za 10-15 lat średnią w UE, zapewne 100 proc. osób byłoby jego zdaniem za.

„Zadaniem polityki gospodarczej jest właśnie ustalenie właściwej strategii pomiędzy tymi dwoma celami” – zaznaczył.

Reklama

Dodał, że dla Węgier korzystna jest sytuacja późniejszego wejścia do strefy euro, bo „możemy przeanalizować wszystkie wcześniejsze doświadczenia na przykładzie krajów, które wchodziły (tam) wcześniej”.

„Jest kilka sygnałów ostrzegawczych, które musimy wziąć pod uwagę. Kraje peryferyjne przystępujące we wczesnej fazie, takie jak Włochy czy Grecja, straciły w ciągu dwóch dekad jedną czwartą początkowego poziomu rozwoju. Ale poważny regres pod tym względem nastąpił też w Portugalii i Hiszpanii.(…) Nie chcę powiedzieć, że jedynym powodem było euro, ale jest ono na pewno ważnym elementem obrazu” – powiedział.

W jego opinii należy po pierwsze określić system kryteriów, na podstawie których będzie można odpowiednio ocenić gotowość węgierskiej gospodarki do przyjęcia euro, a po drugie opracować plan strategiczny zapewniający konkurencyjność, stały wzrost wydajności, a jednocześnie budżetowe pole manewru, aby zagwarantować dalszą konwergencję po wejściu do strefy euro.

Za czynnik ryzyka, którego należy uniknąć, uznał szybki spadek realnych stóp procentowych po wprowadzeniu euro, co negatywnie zaburza równowagę bilansu rachunków bieżących. Taki był według niego przypadek krajów południa Europy.

„Oprócz tego powszechnym zjawiskiem jest to, że silny impuls reformatorski trwający do momentu wprowadzenia euro przechodzi potem w stan uspokojenia. Pokazuje to przykład Słowacji, gdzie w ostatnich 10 latach zatrzymała się udana wcześniej konwergencja” – powiedział.

Dodał, że Czechy i Polska są ważnymi partnerami Węgier i „jeśli one zdecydują się wprowadzić euro, trzeba będzie na nowo ocenić węgierską strategię”.

Zapytany, czy posiadanie własnej waluty przysłużyło się Węgrom podczas pandemii, czy raczej im zaszkodziło, odparł, że będzie można to ocenić dopiero po zakończeniu ostatniej fali, na razie jednak wydaje się, że Węgry szybciej wychodzą z kryzysu gospodarczego niż większość krajów Europy Zachodniej. „Kluczową rolę odegrała w tym nasza samodzielna polityka monetarna” – wskazał.

Na pytanie, czy strefa euro będzie jeszcze istnieć, gdy Węgry będą gotowe do przystąpienia, Virag wskazał, że obecna postać strefy nie jest doskonała i z pewnością nie ostateczna, a system instytucjonalny stale się zmienia i reaguje na impulsy z zewnątrz.

„Na razie euro zamiast oczekiwanej w momencie jego wprowadzenia konwergencji gospodarki realnej przyniósł dywergencję. Rozwój krajów południowoeuropejskich stanął w miejscu, a jednocześnie skumulowały one ogromne zadłużenie. Wcześniej czy później trzeba znaleźć mechanizmy, które zmniejszą obecną ogromną różnicę między północą a południem” – powiedział.

Według niego jeśli nie nastąpią niezbędne reformy, napięcia w strefie euro mogą osiągnąć takie rozmiary, że tylko skłoni to do dalszego oczekiwania kraje, które dotąd nie przyjęły wspólnej waluty.