KE proponuje, by wprowadzić zasadę, że z opieki telemedycznej mogą korzystać wszyscy pacjenci w całej Unii na podobnych zasadach. Polska nie chce na to przystać, chyba że nie wiązałoby się to z dodatkowymi wydatkami z naszej strony.
O jakie sytuacje mogłoby chodzić? Na przykład: pacjent z Polski korzysta z teleporady specjalisty niemieckiego, czeskiego czy francuskiego albo z konsultacji zdalnej w sprawie interpretacji wyników badań, USG czy zdjęć RTG, a NFZ musi za to zapłacić. W przyszłości w definicji tele porady mogłyby się mieścić nawet zabiegi: lekarz w innym kraju UE steruje robotem wykonującym operację na terenie Polski.
Taki międzynarodowy sposób korzystania z opieki medycznej bez granic miałby wprowadzić art. 8 projektowanego rozporządzenia KE o wymianie danych medycznych. Projektodawcy piszą w nim, że „w przypadku gdy państwo członkowskie akceptuje świadczenie usług telemedycznych, musi ono akceptować na takich samych warunkach wykonywanie usług tego samego rodzaju przez świadczeniodawców znajdujących się w innych państwach członkowskich”. Polski rząd w uwagach wysłanych do KE w ramach negocjacji dotyczących rozporządzenia informuje, że to „włącza świadczeniodawców z innych państw członkowskich do puli świadczeniodawców funkcjonujących w (polskim – red.) publicznym systemie opieki zdrowotnej”. Czyli konsultacja telefoniczna z lekarzem pracującym w innym kraju musiałby być finansowana przez NFZ. A na to zgody nie ma.
CAŁY TEKST W PONIEDZIAŁKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP
Reklama