"Przez maseczkę (noszoną z powodu) pandemii (koronawirusa) oddycham ciężko, ale daję radę, (za to) przez policję zupełnie nie mogę oddychać, nie mogę żyć" - mówi PAP Kevin, jeden z organizatorów waszyngtońskiego protestu potępiającego śmierć Floyda z rąk policji w Minneapolis.

Czarnoskóry 40-latek mieszkający pod Waszyngtonem przyznaje w rozmowie z PAP, że sympatyzował z organizacjami antyrasistowskimi, ale w ich protestach uczestniczył sporadycznie. "Po sprawie Floyda coś we mnie pękło" - przyznaje.

"Mam dwójkę nastoletnich dzieci, uczę ich teraz, jak jako czarnoskórzy mają się zachować w trakcie zatrzymania przez policję. To jest chore, nie chcę tego. Chcę ich bezpieczeństwa" - tłumaczy.

Kevin jest przekonany, że w policji istnieje "niebieska ściana". "Polega ona na tym, że jak ktoś u nich coś przeskrobie, to żaden z kolegów nie zrobi mu nic złego, każdy będzie go krył" - wyjaśnia.

Reklama

Problem jego zdaniem dotyczy też gratyfikacji pieniężnych. "Jeśli policjant się wykaże, to dostanie nagrodę, pieniądze, wakacje. Tak to jest. To przez to są często nadgorliwi" - mówi.

Kevin był jednym z organizatorów weekendowego pokojowego protestu antyrasistowskiego pod Pomnikiem Waszyngtona. Dystansuje się od zamieszek pod Białym Domem, podkreśla, że pod prezydencką rezydencję nawet nie chodzi.

Obok niego przez megafon do kilkudziesięciu osób zgromadzonych przez pomnikiem w centrum stolicy USA mówi ok. 25-letni Michael. "Nie ma pokoju bez sprawiedliwości" - zaczyna, a protestujący odpowiadają tym samym hasłem.

Skandując to hasło, domagamy się zmian w prawie oraz śledztw w policji - wyjaśnia. Zdaniem mężczyzny w policji "panuje systemowe przyzwolenie na agresję oraz rasizm". "Nie interesuje mnie, czy dotyczy to bardziej Nowego Jorku, Waszyngtonu czy Minnesoty. To jest wszędzie" - dodaje.

Micheal jest przekonany, że policjant, który zabił Floyda, nie zostałby oskarżony, gdyby sprawa nie wywołała rozgłosu medialnego i protestów. "Jeśli myślisz inaczej, to jesteś naiwny" - rzuca.

Podczas waszyngtońskich protestów policjanci nie mają łatwego życia. Za dnia demonstracje są pokojowe, manifestujący często rozmawiają z funkcjonariuszami. Po zmroku częściej dochodzi do aktów agresji, policjanci są często opluwani i wyzywani. Czarnoskórzy funkcjonariusze oskarżani są nawet o zdradę i pytani, czy na pewno stoją po właściwiej stronie.

>>> Polecamy: Jak pandemia zmieni polską kulturę