Przez dziesięciolecia konsulat w Jerozolimie był de facto ambasadą USA przy władzach palestyńskich. Od teraz tę rolę będzie pełniło biuro spraw palestyńskich funkcjonujące w ramach ambasady amerykańskiej w Izraelu. To oznacza zarazem, że kontaktami dyplomatycznymi z palestyńskimi terytoriami - Zachodnim Brzegiem Jordanu i Strefą Gazy - będzie się zajmował ambasador David Friedman, który od dawna wspiera osadnictwo żydowskie na Zachodnim Brzegu i krytykuje palestyńskich przywódców.

Zamknięcie konsulatu zapowiedział sekretarz stanu USA Mike Pompeo w październiku 2018 roku. W poniedziałek rano ta decyzja została oficjalnie ogłoszona, z informacją o jej natychmiastowym wejściu w życie. "Decyzja jest spowodowana naszymi całościowymi staraniami o zwiększenie wydajności i efektywności naszego zaangażowania dyplomatycznego i naszych operacji. Nie oznacza to zmiany polityki USA względem Jerozolimy, Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy" - oświadczył rzecznik Departamentu Stanu Robert Palladino.

W zeszłym roku Stany Zjednoczone oficjalnie uznały Jerozolimę za stolicę Izraela i przeniosły do tego miasta swoją ambasadę, a także zrezygnowały z przekazywania setek milionów dolarów pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków. Jesienią zamknięte zostało także palestyńskie przedstawicielstwo w Waszyngtonie. Administracja Donalda Trumpa wyjaśniała te działania niechęcią palestyńskich przywódców do wznowienia rozmów pokojowych z Izraelem. Władze Autonomii Palestyńskiej mówią natomiast, że stanowią one dowód, iż w konflikcie bliskowschodnim USA otwarcie stanęły po stronie Izraela, zatem straciły wiarygodność jako pośrednik w rozmowach pokojowych.