We wtorek prezydent elekt Joe Biden w Wilmington na uroczystej konferencji przedstawił zespół, który odpowiedzialny będzie w jego administracji za politykę zagraniczną. Pierwsze skrzypce grać ma w nim – o ile jego kandydatura zostanie potwierdzona przez Senat – Blinken, jego wieloletni bliski współpracownik.

"W każdej ważnej kwestii polityki zagranicznej - terroryzm, klimat, pandemia, handel, Chiny, umowa nuklearna z Iranem – (Blinken) powtarza mantrę: Stany Zjednoczone powinny współpracować ze swoimi sojusznikami oraz w ramach międzynarodowych traktatów i organizacji" – zauważa portal Politico.

W krótkim wystąpieniu w Wilmington prawdopodobny przyszły szef amerykańskiej dyplomacji powtórzył składane przez Demokratów obietnice powrotu Stanów Zjednoczonych do multilateralizmu. "Nie możemy rozwiązać wszystkich problemów świata sami, musimy współpracować z innymi krajami" – deklarował Blinken, krytyk polityki urzędującego prezydenta Donalda Trumpa "America First" ("Ameryka przede wszystkim"). Wyraził przy tym przekonanie, że Stany Zjednoczone mają potencjał, by "zebrać wszystkich razem wobec wyzwań naszych czasów". Do spełnienia tego zadania szczególnie ważne są według niego bliskie relacje z Europą, w tym z Paryżem oraz Berlinem.

Reklama

"Powiązania Blinkena z Europą są głębokie, osobiste i trwają całe życie, a on sam jest gorącym zwolennikiem sojuszu transatlantyckiego" – ocenia Politico. Prawdopodobny następca Mike’a Pompeo w Foggy Bottom (część Waszyngtonu, w której mieści się siedziba Departamentu Stanu) mówi płynnie po francusku. Po rozwodzie rodziców jako dziecko przeniósł się z matką Judith do Paryża. Tam wyszła ona za mąż za ocalałego z Holokaustu Amerykanina polsko-żydowskiego pochodzenia Samuela Pisara, który urodził się w Białymstoku.

O znaczeniu dla Blinkena historii jego ojczyma świadczy to, że wspominał o niej we wtorek w Wilmington. Pisar, gdy wiosną 1945 roku jako nastolatek uciekł przed niemieckimi nazistami w Bawarii, zobaczył na drodze kolumnę amerykańskich czołgów. Na ten widok wypowiedział do wojskowych jedyne słowa, które znał po angielsku: "Niech Bóg błogosławi Amerykę". Pomógł mu żołnierz USA, Afroamerykanin. W Stanach Zjednoczonych Pisar założył później wpływową kancelarię prawną.

"Podejrzewam, że myślenie (Blinkena) o polityce zagranicznej wywodzi się z jego poczucia tożsamości Ameryki jako kraju wartości, kraju, który mógł przyjąć jego ojczyma-uchodźcę i który wiedział, że postęp w wartościach i interesach jest w jakiś sposób powiązany" – twierdzi Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce, a obecnie ekspert think tanku Atlantic Council.

Zdaniem Frieda priorytetem Blinkena w Departamencie Stanu będzie "odbudowa amerykańskich sojuszy, szczególnie z Europą, oraz połączenie światowych demokracji ze wszystkich kontynentów, by zająć się agresywnymi autorytarnymi siłami". Pierwszym krokiem ma być "postawienie Ameryki po stronie naszych podstawowych wartości".

Blinken, zastępca sekretarza stanu USA za prezydentury Baracka Obamy, w kampanii odgrywał jedną z głównych ról w sztabie kandydata Demokratów na prezydenta. 58-latek ma opinię wytrawnego mówcy, jest absolwentem Uniwersytetu Harvarda, a przez lata doświadczenie zbierał na Kapitolu jako bliski doradca Bidena w Senacie. Z racji powściągliwego sposobu bycia bliscy określają go mianem "dyplomaty dyplomatów".

Blinken opowiadał się za silniejszym zaangażowaniem USA w konflikt w Syrii, wspierał interwencję państw NATO w Libii w 2011 roku oraz atak USA na Irak Saddama Husajna w 2003 roku. Mówił, że "siła może być niezbędnym uzupełnieniem skutecznej dyplomacji", a decyzję Obamy o zabiciu Osamy bin Ladena nazwał "najodważniejszą (decyzją) podjętą przez przywódcę, jaką widział". Mimo że 2015 roku był zwolennikiem interwencji zbrojnej Arabii Saudyjskiej w Jemenie, obecnie opowiada się za rewizją relacji na linii Waszyngton-Rijad.

W roku wyborczym Blinken sprzeciwiał się decyzji Trumpa o wycofaniu części oddziałów USA z Niemiec, nazywając ją "głupią i godną pożałowania" oraz oceniając, że "osłabi ona NATO, pomoże (prezydentowi Rosji) Władimirowi Putinowi oraz zaszkodzi Niemcom, naszemu najważniejszemu sojusznikowi w Europie". W październiku w oświadczeniu przesłanym PAP Blinken zapewniał, że Biden "jest całkowicie oddany (sprawie) wzmocnienia bezpieczeństwa sojuszników NATO, w tym Polski" i krytykował Trumpa za "odmowę wypowiedzenia się przeciwko brutalnym represjom wobec demokratycznych demonstrantów na Białorusi".

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)