Sullivan wziął udział w rozmowie online z Robertem O'Brienem, swoim poprzednikiem z administracji Donalda Trumpa. Wydarzenie zatytułowane "przekazanie pałeczki" zorganizował Instytut Pokoju Stanów Zjednoczonych (United States Institute of Peace, USIP).

Za priorytet w dziedzinie bezpieczeństwa, szczególnie w pierwszych dniach nowej administracji, Sullivan uznał "uporządkowanie domu". Wśród wyzwań w tym obszarze wymienił kryzys zdrowia publicznego spowodowany pandemią, problemy gospodarcze, podziały społeczne oraz zmiany klimatu. W jego ocenie sytuacja wewnętrzna USA będzie mocno powiązana z agendą międzynarodową Waszyngtonu.

"Musimy ustawić się w silnej pozycji, by móc poradzić sobie z wyzwaniami na świecie" - stwierdził doradca Bidena. Do tego - jak zastrzegł - konieczne będzie "unowocześnienie relacji z sojusznikami", opowiadanie się za wartościami i ponowne włączenie się USA do organizacji międzynarodowych.

Reklama

W kontekście polityki wobec Chin Sullivan wskazał na cztery "wielkie kroki, które muszą podjąć USA".

Po pierwsze, to "przyznanie, że Chiny głoszą, iż chiński model jest lepszy niż amerykański". "Wskazują na dysfunkcjonalności i podziały w USA i mówią: +spójrzcie, ten system nie działa, nasz działa+" - relacjonował prezydencki doradca. Jak zauważył, "to wprost twierdzenia, że jest alternatywny model dla demokratycznego rynkowego modelu, który Stany Zjednoczone promowały przez dekady".

Dlatego zdaniem Sullivana konieczne jest "odnowienie fundamentów naszej demokracji". Tu wskazał m.in. na nierówności majątkowe oraz kwestie rasowe.

Za krok drugi uznał bliską współpracę USA z demokratycznymi państwami na świecie. "Sami jesteśmy jedną czwartą światowej gospodarki, z sojusznikami i partnerami w Europie i Azji stanowimy więcej niż pół światowej gospodarki" - odnotował. W ten sposób pod przywództwem USA mógłby powstać front dostatecznie silny dla przeciwstawienia się Chinom.

Trzecim z kroków jest według Sullivana podjęcie rywalizacji w sferze technologii, szczególnie na takich polach jak sztuczna inteligencja, biotechnologia czy czysta energia. To wymaga współpracy z sojusznikami oraz "agresywnych i ambitnych publicznych inwestycji" w USA.

Za ostatni punkt Sullivan uznał "bycie gotowym do działania", aby odpowiadać na postępowanie Chin wobec Ujgurów i Hongkongu, a w przyszłości być może Tajwanu.

W rozmowie Sullivan dziękował O'Brienowi za płynny proces przekazania władzy, a ten wyrażał nadzieję, że wiele kierunków polityki zagranicznej USA zostanie utrzymanych.

Były doradca Trumpa przyznał, że "Chiny stały się wyzwaniem geopolitycznym numer jeden dla USA". "Chiny stały się bardziej stanowcze, widzieliśmy to na Tajwanie, w Indiach, na Morzu Południowochińskim, w Hongkongu. Są coraz bardziej nacjonalistyczne, jak choćby przy represjonowaniu Ujgurów, co (były) sekretarz stanu (Mike) Pompeo uznał za ludobójstwo" - wymieniał.

O'Brien ostrzegł, że działania Pekinu stały się globalne, a Chińczycy są obecni nawet w Arktyce czy na południowym Atlantyku.

W kontekście zagrożeń wymienił także Iran i jego politykę na Bliskim Wschodzie, w tym w Syrii. Rosja - jak zauważył - ma problemy gospodarcze oraz demograficzne, ale kompensuje to "niezwykle zaawansowanym systemem zbrojeniowym".

O'Brien wyraził zadowolenie, że wokół Chin w USA "zbudowano ponadpartyjny konsensus".