Jak donosi NBC News, powołując się na amerykańskich urzędników, odwet na wspieranych przez Iran bojówkach będzie "kampanią", która może trwać tygodniami. Obiektami uderzeń mają być - obok samych bojówek - irańskie cele poza Iranem, a poza bombardowaniem w grę wchodzą także cyberataki.

Działania według "harmonogramu"

Takie działania sugerował wcześniej podczas briefingu w Białym Domu rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Pytany o zwłokę w odpowiedzi USA na niedzielny atak, który zabił trójkę żołnierzy i ranił ponad 40 innych, Kirby zapewnił, że do odwetu dojdzie, ale odbędzie się to "według naszego harmonogramu".

Reklama

"To nie będzie coś jednorazowego. To, co zobaczycie pierwsze, nie będzie ostatnim" - zapowiedział. Wcześniej szef dyplomacji USA Antony Blinken zapowiadał, że działania USA będą "wielopoziomowe".

Amerykański cel: zniszczyć proirańskie bojówki

Kirby w środę po raz pierwszy wskazał na sprawców niedzielnego ataku - pierwszego z ponad 160 ataków proirańskich milicji z Syrii i Iraku, który wyrządził poważne szkody.

Jak stwierdził, odpowiedzialnym za atak jest Islamski Ruch Oporu Iraku, koalicja szeregu bojówek wspieranych przez irańskich Strażników Rewolucji. Jedną z milicji tworzących ruch jest Kataib Hezbollah, który po niedzielnym ataku ogłosił "zawieszenie" uderzeń przeciwko siłom USA. Kirby stwierdził, że widział tę deklarację, ale nie bierze jej za dobrą monetę. Dodał przy tym, że Kataib Hezbollah nie jest jedyną organizacją zaangażowaną w ataki przeciwko amerykańskim siłom.

We wtorek rozmowy z rodzinami trójki ofiar odbył prezydent Biden. Wszystkie zgodziły się, by prezydent uczestniczył w ceremonii przekazania ciał w bazie lotniczej w Dover w Delaware, która odbędzie się w piątek.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński