- Zbliżenie USA do Rosji
- Niebezpieczny dla Europy manewr USA
- Plan Kellogga i plan Vance'a
- Apatia Trumpa do Zełenskiego
- Europa musi działać
Zbliżenie USA do Rosji
Stany Zjednoczone wraz z Rosją, Białorusią, Węgrami i Koreą Północną zagłosowały w ONZ przeciwko potępieniu rosyjskiej napaści na Ukrainę. Donald Trump nazwał Wołodymyra Zełenskiego dyktatorem, lecz odmówił określenia tym mianem Władimira Putina. Amerykańscy negocjatorzy publicznie snują wizje lukratywnej współpracy gospodarczej z Rosją.
Co to wszystko oznacza? Zdaniem Bajarunasa, weterana dyplomacji i eksperta waszyngtońskiego think-tanku Center for European Policy Analysis (CEPA), nowa administracja - jak wiele innych przed nimi - stara się dokonać nowego "resetu" w stosunkach z Rosją.
"Właściwie każdy nowy prezydent tego próbował, widzieliśmy to za George'a W. Busha, za Baracka Obamy, podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa. Za każdym razem ekipy te były odzierane ze swoich iluzji. My Europejczycy możemy tylko mieć nadzieję, że podobnie będzie i tym razem i że stanie się to prędzej, niż później" - podkreślił analityk.
Niebezpieczny dla Europy manewr USA
Według rozmówcy PAP, nowa administracja Trumpa chce szybko zrealizować złożone przez prezydenta obietnice zakończenia wojny, by następnie zająć się "prawdziwym" wyzwaniem - Chinami. Jak jednak dodaje, podchodzi do tego w niebezpieczny dla Europy sposób.
Plan Kellogga i plan Vance'a
"Tu w Waszyngtonie mówiono, że były główne możliwe scenariusze. Jeden bardziej pozytywny dla nas, Europy Środkowo-Wschodniej, Europejczyków, Ukraińców - tzw. plan Kellogga: "pokój poprzez siłę", polegający na presji na obydwa państwa, by skłonić ich do przyjścia do stołu negocjacyjnego" - stwierdził Bajarunas. "Drugi - to plan wiceprezydenta Vance'a, w którym w rzeczywistości po prostu chodzi o pozbycie się Ukrainy jako problemu i bezpośrednich negocjacji z Rosją. Widzimy, że spełnia się ten drugi scenariusz" - dodał.
Apatia Trumpa do Zełenskiego
Jego zdaniem Trump widzi Ukrainę głównie jako przeszkodę i jest przy tym motywowany osobistą antypatią do Wołodymyra Zełenskiego - za to, że w 2019 r. nie uległ szantażowi Trumpa, by wymusić śledztwo w sprawie Joe Bidena, co doprowadziło do jego impeachmentu - jak i nieukrywaną sympatią do Putina. Przeszkodą jest też postawa Zełenskiego - wspieranego przez większość innych państw Zachodu - który niezmiennie uważa, że brak porozumienia jest lepszy niż złe porozumienie i który mimo presji negocjuje umowę o partnerstwie dotyczącym zysków z ukraińskich zasobów naturalnych.
Jak zaznacza, sympatia Trumpa dla rosyjskiego prezydenta przetrwała, mimo jego zbliżenia się do Chin.
"Wydawałoby się, że jest dość jasne, że Chiny i Rosja nie są naszymi przyjaciółmi, ale widzimy, że Trump prowadzi politykę twardej presji na Ukrainę przy jednoczesnym bardzo miękkim podejściu do Rosji: nie słyszeliśmy o żadnych żądanych przez USA ustępstwach od Moskwy, podczas gdy już wykluczono członkostwo w NATO i mówi się otwarcie o ustępstwach terytorialnych" - zaznaczył eksdyplomata.
Europa musi działać
Jego zdaniem w obliczu takiej postawy Waszyngtonu Europa musi zarówno intensywnie rozmawiać i wywierać presję na USA w tej sprawie, jak i zgłaszać własne pomysły i inicjatywy na zakończenie wojny. Jak stwierdził, wizyty prezydentów Andrzeja Dudy i Emmanuela Macrona były dobrymi pierwszymi krokami w tym kierunku.
Prezydent Macron podziwiany za odwagę
"Prezydent Macron był doskonały w poniedziałek, wszyscy w Waszyngtonie podziwiają jego odwagę, m.in. w gotowości, by poprawić i naciskać na Trumpa w kwestii tego, co mówi o europejskiej pomocy dla Ukrainy" - powiedział Litwin, przywołując prostowanie przez Macrona kłamstw Trumpa na temat skali i charakteru wsparcia USA i UE dla Ukrainy (Trump twierdzi, że USA wydały 350 mld, podczas gdy UE 100 i tylko w formie pożyczek; w rzeczywistości wsparcie USA wynosi 114 mld, zaś UE - 140 mld).
Jak ocenia rozmówca PAP, francusko-brytyjski plan umieszczenia sił europejskich (i nieeuropejskich) w Ukrainie może się powieść, mimo że - wbrew zapewnieniom Trumpa podczas rozmowy z Macronem - Rosja z pewnością będzie stawiać opór w tej kwestii.
"To prawda, że w pewnym sensie Rosja nie ma powodu, by teraz się zatrzymywać. Nadal mają zasoby, odporność ekonomiczną, a także odporność ludzką. Mają całkiem sporo zasobów do walki" - analizuje Bajarunas. Jak jednak dodaje, w dłuższej perspektywie Rosję czekają poważne problemy gospodarcze i może ona ostatecznie zgodzić się na zawieszenie broni, choćby po to, by wykorzystać zbliżenie i interesy z Waszyngtonem.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)