"To jest referendum bardzo polityczne, tym bardziej zaskakujące, że jeszcze trzy lata temu referendum w sprawie gimnazjów, sześciolatków i historii, zostało wyrzucone do kosza" - powiedziała Zalewska w środę w RMF FM. Jak podkreśliła, Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów z określonym programem i go realizuje.

Likwidacja gimnazjów była jednym z elementów przedwyborczego programu edukacyjnego PiS, obok zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. W 2013 r. Platforma Obywatelska nie zgodziła się na przeprowadzenie referendum, w którym jedno z pytań dotyczyło zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków.

Zalewska poinformowała, że po reformie edukacji w szkołach przybędzie ponad 5 tys. dodatkowych miejsc pracy. Zapewniła, że są na to pieniądze.

Szefowa MEN powiedziała również, że kilka tysięcy osób pracuje już przy wdrażaniu reformy edukacji, łącznie z posłami i radnymi PiS.

Reklama

Porozumienie w sprawie referendum, w którym Polacy mieliby odpowiedzieć na pytanie: "Czy jest pan/pani przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku", podpisali we wtorek przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych popierających pomysł referendum, m.in. Krajowego Porozumienia Rodziców i Rad Rodziców, Społecznego Towarzystwa Oświatowego, Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej, OPZZ, PO, Nowoczesnej, PSL, Razem i Inicjatywy Polska. Inicjatorem akcji był Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Reforma edukacji, w ramach której zostanie zmieniona m.in. struktura szkół, rozpocznie się 1 września 2017 r. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.

W ubiegłym tygodniu premier Beata Szydło, pytana o pomysł referendum, powiedziała, że reforma oświaty jest faktem, już się dzieje. Dodała, że zmiana systemu szkolnego wynika z konsultacji społecznych i oczekiwań rodziców. (PAP)