Legutko odnosił się do poniedziałkowej wizyty w Polsce kanclerz Niemiec Angeli Merkel. W radiowych "Sygnałach Dniach" powiedział, że Merkel została poinformowana, iż polski rząd nie może poprzeć kandydatury Tuska na kolejną kadencję.

"Kanclerz przyjęła to do wiadomości" - powiedział. Dopytywany o przyczyny takiej decyzji odpowiedział, że jest szereg powodów.

"Donald Tusk ponosi polityczną, na razie polityczną, odpowiedzialność za szereg spraw. W Polsce toczą się postępowania m.in. w sprawie Amber Gold; jest w kręgu zainteresowania prokuratury. Nie mówimy o odpowiedzialności karnej, ale w każdym razie odpowiedzialność polityczna istnieje, nie mówiąc o odpowiedzialności politycznej za katastrofę smoleńską, rozdzielenie wizyt i te wszystkie gierki z Putinem" - podkreślił.

Ocenił, że Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej "nie zachowuje się tak jak trzeba". "Łamie pisane i niepisane umowy. Przecież uczestniczył, był zaangażowany w kampanię prezydencką w Polsce, czego jako przewodniczącemu Rady nie wolno mu robić. Bardzo krytycznie wypowiada się na temat polskiego rządu, czego też nie powinien robić, bo on nie jest recenzentem jakiegokolwiek rządu w państwach Unii Europejskiej, ale ma raczej spełniać taką rolę moderatora, który pomaga dojść do porozumień" - powiedział.

Reklama

Zarzucił też przewodniczącemu Rady Europy, że cały czas prowadzi "swoją politykę w sprawach wewnętrznych" Polski.

Premier Beata Szydło po wtorkowym spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel powiedziała, że jeszcze za wcześnie, by przedstawiać ostateczne stanowisko ws. kandydatury Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.

"Ta kwestia łączy się niezmiennie i nierozerwalnie z przyszłością Unii Europejskiej, z reformami UE, z tym wszystkim, co ma się wydarzyć, więc na pewno będziemy jeszcze do tego tematu wracać" – podkreśliła pytana, czy z niemiecką kanclerz rozmawiały o poparciu polskiego rządu dla kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej. (PAP)