Zawarcie porozumienia między unionistami a Partią Konserwatywną "daje torysom czek in blanco w sprawach dotyczących Brexitu, który zagraża porozumieniu wielkopiątkowemu" - napisał w oficjalnym oświadczeniu Adams.

Zawarte w 1998 roku porozumienie wielkopiątkowe zakończyło konflikt w Irlandii Północnej; opierało się też na założeniu, że zarówno Irlandia, jak i Wielka Brytania są członkami UE.

Na mocy podpisanego wcześniej w poniedziałek porozumienia z konserwatystami DUP poprze mniejszościowy rząd Theresy May. W zamian za to - jak poinformował dziennik "The Sun" - brytyjska premier zgodziła się na dodatkowy 1 mld funtów (1,13 mld euro) dla Irlandii Północnej.

Lider Sinn Fein przyznał, że fundusze, jakie dzięki temu porozumieniu brytyjski rząd przyzna Irlandii Północnej mogą wesprzeć jej sektor publiczny, ale zastrzegł, że "diabeł tkwi w szczegółach".

Reklama

Obietnica przyznania nowych środków Irlandii Północnej stawia współrządzące tam główne partie - probrytyjską DUP i republikańską Sinn Fein - w sytuacji, w której zmuszone są dojść do porozumienia w sprawie utworzenia nowego rządu w Belfaście przed czwartkiem, kiedy to upływa i tak już przedłużony termin na powołanie gabinetu - podaje Reuters.

Rząd w Belfaście upadł w styczniu; na mocy porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku musi on powstać w ramach obowiązkowej koalicji największych ugrupowań unionistycznych i republikańskich.

Jednym z zapisów porozumienia jest obowiązek "rygorystycznego przestrzegania bezstronności" brytyjskiego i irlandzkiego rządu w kwestiach dotyczących Irlandii Północnej.

Przeciwnicy koalicji torysów z unionistami podkreślają, że ta bezstronność staje pod znakiem zapytania, skoro DUP jest sojusznikiem brytyjskiego rządu.

Przywódcy Sinn Fein od dłuższego czasu powtarzali, że możliwość utworzenia wspólnego brytyjskiego rządu przez Partię Konserwatywną i DUP budzi w Irlandii Północnej "niepokój i obawy".

Sinn Fein jest partią nacjonalistyczną, o korzeniach katolickich, która dążyła niegdyś do niepodległości Irlandii; DUP była ugrupowaniem protestanckim, jednoznacznie przeciwnym Kościołowi katolickiemu, opowiadającym się za przynależnością Irlandii Północnej do Zjednoczonego Królestwa.

Jak relacjonuje Reuters, również część torysów jest niezadowolona z układu między ich partią a unionistami, ponieważ obawia się, że może to zagrozić porozumieniom pokojowym w Irlandii Północnej.

Tymczasem przywódcy Szkocji i Walii są oburzeni układem między brytyjskimi konserwatystami a północnoirlandzkimi unionistami, uznają go bowiem za niesprawiedliwy wobec ich regionów.

Pierwszy minister Walii Carwyn Jones powiedział: "to oburzające, że premier uważa, iż może sobie zapewnić przyszłość polityczną, zarzucając Irlandię Północną pieniędzmi i ignorując jednocześnie resztę Zjednoczonego Królestwa".

W podobnym tonie wypowiedziała się pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon, nazywając porozumienie z unionistami "bezwstydnym układem", dla którego poświęcono zasadę delegowania pewnej części prerogatyw rządu i parlamentu w Londynie na władze szkockie (tzw. zasadę dewolucji). (PAP)