Świat wini agencje

Po wybuchu światowego kryzysu finansowego największe agencje ratingowe, takie jak Standard and Poor's, Fitch albo Moody's znalazły się pod ostrzałem krytyki. Obarczano je częściową odpowiedzialnością za obecny kryzys finansowy i gospodarczy. Najdobitniej ujął to James Simons, prezes Renaissance Technologies, który – jak pisze „Financial Times” - skrytykował agencje ratingowe za ułatwianie „sprzedaż tandety jako towaru pierwszej jakości” poprzez „uznaniowe” przyznawanie ratingu papierom wartościowym powiązanym z długiem hipotecznym.

Także Komisja Europejska i Parlament Europejski stanęły na stanowisku, że agencje ratingowe ponoszą część odpowiedzialności za obecny kryzys, gdyż początkowo niedoszacowały ryzyka niektórych produktów finansowych, a następnie z opóźnieniem zareagowały w analizach na pogorszenie sytuacji na rynku. Zdaniem wypowiadających się na forum PE europosłów, agencje nie potrafiły prawidłowo oszacować ryzyka kredytowego i nie przewidziały załamania rynków finansowych, co jest podstawą ich działalności i zaufania pokładanego przez inwestorów w ich analizy.

Agencje się bronią...

Reklama

Z tą opinią nie zgadzają się przedstawiciele agencji ratingowych. - Rating to proste, bardzo przydatne narzędzie, które trzeba jednak umieć właściwie wykorzystywać. Problem w tym, że nie wszyscy do końca rozumieją czym jest rating – mówi Piotr Kowalski, prezes zarządu Fitch Polska.

Wydajemy własną opinię o wiarygodności ocenianego podmiotu lub instrumentu, ratingi nie odzwierciedlają natomiast kwestii związanych z płynnością czy wyceną obligacji – dodaje prezes Kowalski.
Jego zdaniem, jeśli nagle znika rynek na jakiś instrument, tak, że nie można go sprzedać ani wycenić, to nie jest rolą agencji ratingowych przewidywanie tego typu zdarzeń, które wchodzą już w domenę ryzyka inwestycyjnego.

...i wyciągają wnioski

Niewątpliwie agencje ratingowe niedoszacowały, jak głęboko mogą pójść pewne trendy. - Założenia modeli, na przykład wykorzystywanych przy ocenie instrumentów pochodnych zabezpieczonych kredytami hipotecznymi w USA (tzw. CDO), bazowały na statystycznych danych historycznych i nie przewidywały tak gwałtownych i szybkich zmian trendu i cen nieruchomości – wyjaśnia prezes Kowalski.

Trwający obecnie kryzys stał się polem bitwy, na którym agencje mogły „w boju” przetestować swoje założenia i wyciągnąć wnioski z tego, co się ostatnio wydarzyło na rynkach finansowych. - Kryzys spowodował, że ponownie przyjrzeliśmy się wszystkim stosowanym przez nas metodykom. Założenia części z nich, zwłaszcza tych dotyczących instrumentów egzotycznych, zostały po konsultacjach zmienione – informuje prezes Kowalski.

Dynamiczne zmiany zachodzące w ostatnich miesiącach spowodowały również, że agencje ratingowe trochę inaczej patrzą na różne kwestie. Na przykład analitycy są teraz jeszcze bardziej wyczuleni na problemy związane z płynnością przedsiębiorstw.

Ratingi oparte o ściśle określone dane

Ratingi są częściowo oparte na danych niedostępnych publicznie, ujawnianych z własnej woli przez oceniany podmiot. Rodzi to – zdaniem niektórych – podejrzenia, co do wiarygodności niektórych ratingów i obawy o zawyżanie ocen.

Przedstawiciel agencji podkreślają jednak, że przekazanie wszystkich istotnych danych i dokumentów wpływających na ocenę leży w interesie podmiotów starających się o rating.

- Mamy ścisły wykaz informacji, które musimy otrzymać, żeby nadać rating. Jeśli analitycy nie mają pełnego obrazu podmiotu to możemy wówczas odmówić nadania ratingu, albo może być on niższy ze względu na niepewność związaną z brakiem pełnej informacji – wyjaśnia prezes Kowalski.

Ważne są przejrzyste struktury

Ponieważ oceny są zwykle zamawiane i opłacane przez samych emitentów pojawiły się też zarzuty o braku bezstronności i obawy o zawyżanie ocen. Dlatego, aby zapewnić wiarygodność analiz, PE zobowiązał te ostatnie do stworzenia wewnętrznych komórek nadzoru, w których wynagrodzenie nie może zależeć od wyników agencji.

- W agencji Fitch są dwie grupy pracowników oddzielone „chińskim murem”: analitycy nadający ratingi oraz menedżerowie zajmujący się rozwojem biznesu. Menedżerowie ci nie biorą w udziału w procesie nadawania ratingu, nie mają więc żadnego wpływu na wysokość nadawnych ratingów, natomiast analitycy nie wiedzą na jakich zasadach współpracujemy z danym podmiotem, a ich wynagrodzenie nie jest w żaden sposób uzależnione od wysokości przychodów, które dany podmiot mam przynosi. Dlatego nie mają żadnego powodu, żeby sztucznie zawyżać rating – wyjaśnia Piotr Kowalski.

Podobne zasady postępowania obowiązują również w innych renomowanych agencjach ratingowych.

Tak naprawdę to rynek weryfikuje jakość analiz i ratingów nadawanych przez poszczególne agencje. Wprawdzie oceniane podmioty płacą im za nadanie ratingu, jednak głównym ich odbiorcą są inwestorzy. - Jeśli uznają oni, że ratingi którejś z agencji są do niczego, to niezależnie od regulacji rynek sam ją wyeliminuje – mówi Piotr Kowalski.

Parlament Europejski dokręca śrubę

Na fali powszechnych żądań zwiększenia regulacji i nadzoru nad instytucjami finansowymi Parlament Europejski przyjął ostatnio rozporządzenie, które zaostrza warunki działalności agencji ratingowych.

Zgodnie z nim, agencje ratingowe nie będą mogły świadczyć usług doradczych, ani wystawiać ocen w przypadku braku dostatecznych danych.

Ponadto PE nałożył na nie również obowiązek ujawnienia założeń i modeli, które były podstawą przyznania oceny, charakteru wynagrodzenia wypłacanego agencji ratingowej przez oceniany podmiot oraz publikacji rocznych sprawozdań.

- Nie mamy żadnych tajemnic, a stosowane przez naszą agencję metodyki i modele służące do nadawania ratingów są już od wielu lat dostępne bezpłatnie na naszych stronach internetowych – mówi Piotr Kowalski prezes Fitach Polska.

Trzeba wyeliminować konflikt interesów

Podstawowym celem nowych uregulowań jest uniknięcie konfliktu interesów pomiędzy agencją ratingową, a jej klientem. Dlatego analitycy mający bezpośredni kontakt z emitentami będą mogli świadczyć usługi ratingowe na rzecz tego samego klienta lub powiązanych z nim stron trzecich nie dłużej niż 5 lat.

Wiele z przepisów rozporządzenia PE oparto na dobrowolnym kodeksie postępowania, do którego przystąpiły agencje ratingowe. Zdaniem unijnych legislatorów, kryzys finansowy obnażył słabość samoregulacji toteż niezbędne stało się prawne uregulowanie działalności agencji. Państwa członkowskie mają 6 miesięcy na przygotowanie przepisów towarzyszących, które umożliwią wdrożenie zapisów rozporządzenia.

KNF dorzucił swoje „trzy grosze”

W pracach nad rozporządzeniem o agencjach ratingowych brali również udział przedstawiciele Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. - Uwzględnione zostały nasze postulaty dotyczące ujawniania metodologii przyznawania ratingów i precyzyjnego rozdzielenia działalności analitycznej od inwestycyjnej – informuje Lukasz Dajnowicz, rzecznik prasowy UKNF.

W myśl uchwalonego przez PE rozporządzenia, za rejestrację agencji ratingowych, monitorowanie ich działalności i cofanie licencji, jeśli zostanie naruszone prawo, odpowiedzialny będzie Komitet Europejskich Organów Nadzoru nad Papierami Wartościowymi (CESR), a nie organy krajowe państw członkowskich.

- Nie będziemy w związku z tym tworzyć specjalnej komórki, która zajmowałaby się nadzorowaniem podmiotów wystawiających ratingi, natomiast w ramach obecnej struktury UKNF, tak jak dotychczas, na bieżąco będziemy monitorować działalność agencji ratingowych i w przypadku jakichkolwiek wątpliwości - interweniować na forum CESR – mówi Łukasz Dajnowicz.