Rozmowa, która uruchomiła woltę Trumpa

Jak relacjonuje brytyjski dziennik "The Telegraph", 4 lipca wczesnym rankiem generał Keith Kellogg – emerytowany wojskowy i specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainyodebrał telefon z Polski. Dzwonił do niego Radosław Sikorski. Wcześniej tej nocy rosyjski ostrzał uszkodził konsulat RP w centrum Kijowa.

Putin kpi z waszych wysiłków pokojowych – miał powiedzieć Sikorski w rozmowie z generałem. Dodał wprost: "Proszę, przywróćcie dostawy amunicji przeciwlotniczej do Ukrainy".

Zostały one nagle wstrzymane dwa dni wcześniej. To wzbudziło niepokój wśród sojuszników Kijowa, że Trump ponownie dystansuje się od wsparcia dla Ukrainy. Ale to właśnie informacja o ataku na polską placówkę dyplomatyczną miała najbardziej poruszyć Kellogga. Postanowił działać od razu.

Trump zmienia zdanie

Jak pisze "The Telegraph", generał niemal natychmiast po zakończeniu rozmowy z Sikorskim zadzwonił do samego Trumpa. Po wymianie uprzejmości z okazji Święta Niepodległości, rozmowa zeszła na temat Ukrainy. Akurat tego dnia została ona ostrzelana przez Rosjan największą liczbą rakiet i dronów od początku wojny – 11 pocisków i 539 dronów.

Kellogg poinformował prezydenta o uderzeniu w polski konsulat oraz apelach Warszawy o wznowienie dostaw systemów Patriot. Przedstawił też ryzyka i szanse wznowienia transferu pocisków przeciwlotniczych PAC-3.

Trump – zniechęcony grą pozorów Kremla w sprawie pokoju, tuż po kolejnej rozmowie telefonicznej z Putinem – zareagował natychmiast. Stwierdził, że Pentagon ma uruchomić ponownie wstrzymane dostawy. Polecił też Kelloggowi, by przekazał tę wiadomość sekretarzowi obrony Pete’owi Hegsethowi.

Kellogg – jak relacjonuje brytyjski dziennik – nie pozostawił sekretarzowi obrony żadnego miejsca na wątpliwości. – Jeśli mi nie wierzysz, zadzwoń do prezydenta – miał powiedzieć Hegsethowi. To właśnie szef Pentagonu wcześniej podjął decyzję o wstrzymaniu pomocy dla Ukrainy bez konsultacji z Białym Domem.

Sojusznicy podchwytują woltę Trumpa

Tego samego dnia Trump skontaktował się z Wołodymyrem Zełenskim i zapewnił go, że Stany Zjednoczone przywrócą dostawy systemów obrony powietrznej. W Waszyngtonie decyzja prezydenta została odebrana jako pierwsza poważna oznaka, że zaczyna on dostrzegać strategiczną wartość amerykańskiej pomocy – nie tylko militarnie, ale i politycznie.

Dostawy ruszyły po czterech dniach – pierwsze dwanaście z czterdziestu zamówionych przez administrację Bidena pocisków PAC-3, które stacjonowały w Polsce, trafiło do Ukrainy.

Ta decyzja Trumpa szybko została podchwycona przez europejskich przywódców. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zaproponował zakup kolejnych systemów Patriot z przeznaczeniem dla Ukrainy, a sekretarz generalny NATO Mark Rutte wskazał mechanizm zwrotu kosztów ze strony krajów UE i Kanady – co szczególnie przemówiło do Trumpa.

Nowy plan wsparcia, nowe systemy przeciwlotnicze

Pomysł, by to Europejczycy płacili za amerykańskie systemy uzbrojenia, wpisywał się w filozofię Trumpa: więcej odpowiedzialności na sojusznikach, a jednocześnie promocja amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego.

Dziewięć dni po telefonie z Warszawy, 13 lipca,Trump ogłosił plan wsparcia militarnego dla Ukrainy o wartości 10 mld dolarów oraz możliwość nałożenia drakońskich ceł na Rosję i państwa kupujące jej surowce.

W tym samym tygodniu nowa bateria Patriotów – dostarczona dzięki porozumieniu z Niemcami – dotarła do Ukrainy. Pentagon i Biały Dom rozpoczęły rozmowy z kolejnymi europejskimi krajami, by oddały swoje systemy przeciwlotnicze w zamian za późniejsze uzupełnienie przez USA. To trudna decyzja dla każdego z tych państw, bo wiele z tych systemów nie zostanie "zwróconych" przed końcem 2025 r.

Na początku tego tygodnia Berlin ogłosił porozumienie z Waszyngtonempięć kolejnych baterii trafi do Kijowa. Dwie sfinansują Niemcy, jedną Norwegia, a pozostałe mają pochodzić z zamówienia dla Szwajcarii. Została ona poinformowana, że jej zamówienie zostanie zrealizowane później.