Podczas spotkania Donalda Trumpa z Markiem Rutte doszło do oczekiwanego przez wielu przełomu i możliwe, zmiana w podejściu będzie o wiele trwalsza, niż miało to miejsce dotychczas. Prezydent USA ogłosił, że oficjalnie podpisał umowę dotyczącą dostaw sprzętu wojskowego dla Ukrainy.

Potwierdzone zostało, że Stany Zjednoczone przekażą Kijowowi systemy obrony powietrznej Patriot, ale nie będzie to jedyny rodzaj uzbrojenia, którego mogą spodziewać się Ukraińcy. Według nieoficjalnych informacji, które pojawiały się jeszcze przed spotkaniem — pośród tego sprzętu znajdą się też środki ofensywne, w tym rakiety dalekiego zasięgu, które pozwolą na rażenie celów na terytorium Rosji.

Warto uwzględnić, że dostawy wyposażenia wojskowego, o których mowa zaczęły być transportowane niemal w tym samym momencie, kiedy ogłaszano te informacje. Już wcześniej wiele mówiło się na temat tego, że broń jest praktycznie gotowa do natychmiastowej wysyłki.

Dużo sprzętu wojskowego trafi na Ukrainę, a zapłaci za nią Europa

Jedną ze spornych kwestii do tej pory była ta związana z zapłatą za sprzęt, jaki Ukraińcy mają otrzymać. Donald Trump nie był zadowolony z faktu, iż do tej pory, to USA (w większości) pokrywały te koszta. Wedle porozumienia, które zostało zawarte, za ten pakiet dostaw zapłaci Europa.

Co bardzo ciekawe, wymienione zostały dwa państwa, które osobiście zadeklarowały zapłatę za dwa systemy Patriot. Są to Niemcy oraz Norwegia, a koszt jednego systemu, który trafi na Ukrainę, to około 1 miliard dolarów.

W ten sposób Donald Trump może odtrąbić także zwycięstwo w domenie wewnętrznej. Pokazał on bowiem, że jest twardym negocjatorem i nawet w sytuacji, w której pomaga on broniącemu się państwu, jest w stanie zrobić na tym biznes.

Donald Trump rozczarowany postawą Władimira Putina

Chęć robienia biznesu na dostawach sprzętu nie była jedyną motywacją, która kierowała w tym przypadku Donaldem Trumpem. Aktualny prezydent USA w ostatnim czasie bardzo dobitnie dawał do zrozumienia, że nie jest zadowolony z postawy swojego rosyjskiego odpowiednika, czyli Władimira Putina.

Stwierdził on, że prezydent Rosji "ładnie mówi, a potem nocą bombarduje wszystkich". To sprawia, że uwaga Donalda Trumpa coraz bardziej skupia się na konflikcie z Ukrainą i chce rzeczywiście wpłynąć na jego przebieg. Ciekawy punkt widzenia na tę sprawę przedstawia republikański senator Lindsey Grahan. Twierdzi on, że z tego właśnie powodu zbliżamy się do punktu zwrotnego, który może odwrócić sytuację na froncie.

Nie bez znaczenia w kontekście postawy Trumpa są także jego deklaracje dotyczące ceł, które może nałożyć na Rosję. Jego warunkiem jest ogłoszenie zawieszenia broni w ciągu najbliższych 50 dni. W przeciwnym razie USA nałożą na kraj Władimira Putina 100-procentowe cła, co mogłoby być bardzo dotkliwe dla całej gospodarki.