Korea - idzie ku lepszemu
Gdy spojrzy się na eksport Korei , wyraźnie widać zmiany na lepsze. Choć w 2008 r. skurczył się o 19 proc., to w kwietniu wzrósł już zdecydowanie w skali roku. Nawet o 53 proc., jak twierdzą analitycy Goldman Sachs. Głównie dzięki wywozowi do Chin, które są największym partnerem handlowym Koreańczyków.
Rząd zamierza kuć żelazo póki gorące. Udzieli gwarancji eksporterom i poprosi władze chińskie o ułatwienia licencyjne dla firm budowlanych, aby mogły uczestniczyć w projektach infrastrukturalnych. Ponadto chce zachęcić Chińczyków, by masowo przejeżdżali na leczenie do tutejszych klinik i sanatoriów.
Najbardziej cieszy jednak władze w Seulu, że w kwietniu wzrosło zużycie ropy o 6,7 proc., podobnie jak energii elektrycznej. Oznacza, że przemysł zaczyna się kręcić na szybszych obrotach. Czyżby zwiastun ożywienia?
Tajwan – są pomyślne wieści
Co prawda w I kwartale tego roku gospodarka Tajwanu skurczyła się o 10,2 proc., ale na przyszłość ma lepsze perspektywy. - I kwartał był najgorszy, ponieważ popyt w Chinach i USA pozostawał słaby, gdyż ich gospodarki zmagają się z kryzysem. Spadły też inwestycje i wydatki konsumentów.
Ale w II kwartale już poprawi się. Odczujemy pozytywne skutki stymulujących działań Chin - zapewnia Cheng Chen-mount, ekonomista Citigroup w Tajpej.
Chiny – następuje rewizja złych prognoz
Wobec Chin ekonomiści rewidują też prognozy. Mówią o wzroście nawet 8 proc. na koniec 2009 r. W II połowie produkcja przemysłowa może przekroczyć 10 proc., gdy w ciągu pierwszych czterech miesięcy br. rosła tylko o 5,5 proc., podaje agencja Xinhua, powołując się na dane ministerstwa przemysłu i technologii.
Chiny są dzisiaj najbardziej faworyzowanym krajem wśród tzw. rynków wschodzących. Inwestorzy, jak wynika z badań Merrill Lynch, są nastawieni na „ostry zwrot” w trzeciej gospodarce świata, po USA i Japonii, które gnębi głęboka recesja. W tej ostatniej PKB spadł w I kwartale nawet o 15,2 proc., wynika z najnowszych danych.
Ale zaleca się ostrożność
Ale są tacy, którzy uważają entuzjazm za „przedwczesny”. Tak twierdzą eksperci Banku Światowego, jak Katherine Lu, dyrektor chińskiego oddziału Oppenheimer & Co. - Gospodarka chińska „walczy” w tej chwili, aby uzyskać planowany przez rząd poziom wzrostu 8 proc. Jak będzie? Zobaczymy - podkreśla.
Z kolei znany inwestor Jim Rogers (autor popularnej książki pt. „A Bull in China: Investing Profitably in the World,s Greatest Market”), jest zdania, że Chiny i Sri Lanka są lepszymi krajami do inwestowania niż np. Indie, których wzrost PKB spadł obecnie do 6 proc. Władze, aby poprawić koniunkturę, chcą zwiększyć moce elektrowni o 12-15 tys. MW w ciągu 5 lat.
- Robiąc interesy w Indiach poczujecie wiatr w twarz, natomiast w Chinach można dostać podmuch tylko w plecy. Ale największe perspektywy widzę przed Sri Lanką po ostatnich, dramatycznych zmianach w tym kraju - mówił 21 maja na konferencji w Singapurze.
Bank centralny Sri Lanki stwierdził, że PKB może wzrosnąć w br. o 4-5 proc. Zdaniem Rogersa jeszcze lepsze możliwości oferuje Myanmar czyli Birma, która ma „nadzwyczajny” potencjał. Rogers lokuje ten kraj tuż za Chinami i Indiami, z racji nieprzebranych bogactw naturalnych.
Good Morning Vietnam!
Natomiast laureat Nagrody Nobla z ekonomii Paul Krugman uważa, że liczy się także Wietnam, który rósł w tempie 7,5 proc. rocznie od 10 lat. Chociaż w I kwartale br. miał wzrost tylko 3,1 proc.
- Gospodarka Wietnamu przeszła od wielkiego ubóstwa do prosperity. To jedna wielka historia sukcesu - podkreśla. Jest za mała, aby zapewnić wzrost siłami wewnętrznymi. Musi więc eksportować do Stanów Zjednoczonych, Chin, krajów Unii i Japonii.
Eksport wietnamski do USA w I kwartale wzrósł o 4 proc. Uczyniło to kraj jedynym z 50 głównych dostawców na rynek amerykański, którzy zwiększyli wolumen. Drugim był Bangladesz. Wietnam od 2007 r. jest członkiem WTO, co pomaga w interesach. W 2008 r. jego eksport skoczył aż o 20 proc.
W najnowszych prognozach MFW przewiduje, że Azja z wyjątkiem Chin i Indii będzie rozwijać się w tempie 1,6 proc. w 2010 r. Ale Peter Redward z Barclays Capital uważa, że region obuduje się wcześniej i mocniej niż inne. W 2010 r. mniejsze kraje uzyskają tempo wzrostu 4 proc. lub zbliżone do 7 proc. sugerowanych dla Chin i Indii.
Jakie są powody do optymizmu?
Kraje Azji dysponują mocnym przemysłem elektronicznym, samochodowym i maszynowym, które podlegają cyklom ekonomicznym. Dlatego PKB w tych krajach spadł najbardziej, ale teraz gałęzie mogą się odrodzić.
Wielkie plany stymulacyjne
Po drugie, fiskalne stymulowanie rozwoju jest w Azji silniejsze niż gdzie indziej na świecie. Chiny, Japonia, Singapur, Korea Płd. czy Malezja ogłosiły plany stymulacyjne o rozmiarach ponad 4 proc. PKB w 2009 r. Dwa razy więcej od USA.
Lepiej wydawane pieniądze
Ponadto lepiej absorbują pomoc publiczną, niż Ameryka czy Europa. Obniżki podatków lub wsparcie finansowe są wydawane, a nie odkładane na konta. Ponadto banki azjatyckie są generalnie w lepszej kondycji i mają więcej swobody we wspieraniu popytu krajowego.
Wspiera je spadek cen ropy
Wreszcie, jako największy konsument ropy i innych surowców na świecie, korzystają z wyjątkowego spadku cen na rynku. To działa jak swoista premia podatkowa, wspiera realne dochody. Szacuje się, że Azja dzięki taniej ropie zyska ok. 3 proc. PKB. Gdy doda się niższe ceny żywności, to korzyści mogą przekroczyć pomoc rządową.
Wrasta konsumpcja wewnętrzna
Dzięki pomocy rządów i niezłej kondycji sektora prywatnego wydatki wewnętrzne (na inwestycje i konsumpcję) mogą ożywić gospodarki wcześniej niż w inny regionach świata. Pozwoli to zwiększyć tempo wzrostu z 4-5 proc. w br. do ok. 7 proc. w 2010 r. Tymczasem popyt w USA będzie słaby także za rok, a w Japonii wręcz ulegnie załamaniu.
Małe tygrysiątka szykują się do skoku
Większość wzrostu popytu wewnętrznego w br. i 2010 r. będzie miała źródło w rządowych inwestycjach. W przeciwieństwie do wysoko rozwiniętych krajów Zachodu, w Azji wciąż potrzeba ogromnych nakładów na infrastrukturę. Musi też rozwijać się konsumpcja indywidualna, aby zapełnić lukę, gdy powstaną już drogi, mosty, elektrownie, szpitale i szkoły.
Niski poziom spożycia gospodarstw domowych w Azji i duże potrzeby pożyczkowe oznaczają, że czeka je wiele wydatków. Lepsza sieć opieki społecznej może skłonić Azjatów do mniejszego oszczędzania. Rządy będą mogły angażować więcej kapitału nie tylko w produkcję, ale i ochronę środowiska.
Relatywnie silna ekspansja domowych wydatków pomoże gospodarkom krajów azjatyckich zwiększać tempo wzrostu PKB szybciej niż w innych rejonach świata. Tradycyjne tygrysy nie powrócą już do dawnych skoków, którymi imponowały rok czy dwa lata temu. Będą szaleć mniejsze kraje-tygrysiątka. Świat nie będzie się ich obawiał, co najwyżej podziwiał i dopingował. Średni wzrost PKB na poziomie 7 proc. w najbliższych pięciu latach będzie 2-3 razy szybszy niż w zamożnej Ameryce i Europie.